Antoni Macierewicz brnie dalej w sprawie Smoleńska
Były szef MON się nie zniechęca, mimo tego, że z raportu, do którego dotarł TVN, ma wynikać, że żadnej eksplozji w Smoleńsku nie było. "W żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność jakichkolwiek obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych" - cytuje raport międzynarodowych ekspertów TVN24.pl. "Wniosek jest zatem taki, że z "przytoczonego fragmentu wynika zatem, że ostateczna konkluzja eksperckiego zespołu wskazała, że na pokładzie samolotu Tu-154 w Smoleńsku nie doszło do wybuchu". Antoni Macierewicz jednak dalej lansuje swoje wersje dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej. - To, co stało się 10 kwietnia 2010 roku, było pierwszym atakiem terrorystycznym na państwo Unii Europejskiej, na państwo NATO - utrzymywał w rozmowie z TVP Info były szef MON, który musiał też zmagać się z atakiem kibiców po meczu Polska - Francja.
Kolega do Macierewicza: "Antek, oprzytomnij"
Smoleńskie teorie Antoniego Macierewicza od dawna nie przekonują jego dawnego kumpla z opozycji - Waldemara Kuczyńskiego. Jakiś czas temu zwrócił się do niego: "Antek, a kuku" i stwierdził, że tupolew rozbił się o brzozę. Tym razem wspomniał o... duchach. "Antek, oprzytomnij. Właśnie 96 duchów tej katastrofy, poprzez swe potrzaskane i pomiażdżone szczątki pokazało środkowe palce twojej obrzydliwej i wręcz przestępczej paranoi o zamachu. Uszanuj te ich gesty" - namawiał dawnego kolegę były minister przekształceń własnościowych.