Jolanta Kwaśniewska pochodzi z Gdańska, tam się urodziła i wychowała w rodzinie Anny Konty i Juliana Kontego. Jej mama pracowała jako księgowa, a ojciec był pułkownikiem Wojsk Ochrony Pogranicza. Oprócz Jolanty w rodzinie były jeszcze dwie córki, jedna starsza od przyszłej pierwsze damy, a druga młodsza. W domu to ojciec był głową rodziny, a podział obowiązków tradycyjny, czyli mama Kwaśniewskiej zajmowała się domem i wychowaniem dzieci.
W jednym z wywiadów opowiedziała, że w domu, w którym było więcej kobiet, to właśnie ją traktowano jak synka, a nawet nazywano chłopięcym imieniem! Mała Jola była w domu "Włodziem": - Nie bawiłam się lalkami, wolałam biegać z chłopakami po ciemnych piwnicach, grałam w palanta, wspinałam się na drzewa, całe dzieciństwo wisiałam na trzepaku. Wyglądałam jak chłopak, w krótkich spodenkach, z włosami obciętymi na pazia, podczas gdy moje dwie siostry, starsza i młodsza, nosiły piękne loki - opowiadała Kwaśniewska w rozmowie z kobieta.pl.
Dyscyplina i surowe wychowanie. Takie było dzieciństwo Jolanty Kwaśniewskiej
W domu bardzo dbano o staranne wychowanie dzieci, dlatego też Jolant uczęszczała do szkoły muzycznej i na balet. Mała Jola była pilna i grzeczna, w szkole można ją było stawiać za wzór: - Od najmłodszych lat chodziłam na zajęcia z baletu i chóru. W szkole od pierwszej klasy byłam gospodynią. Należałam do zuchów, potem do harcerstwa, obozy były wtedy prawdziwą szkołą przetrwania, budowaliśmy kuchnię z cegieł, menażki czyściliśmy w jeziorze i sami robiliśmy prycze. Mama dbała, abyśmy były dobrze wykształcone, tata – żebyśmy nie były zbyt rozpieszczone - wspominała po latach swoje dzieciństwo.
CZYTAJ: Jolanta Kwaśniewska na starych zdjęciach! Co za piękność [TYLKO POPATRZ]
Jak sama przyznała, jako dziecko nieraz miała pretensje do ojca za wychowanie surowe i dyscyplinę, ale dopiero po latach dowiedziała się, że to wynikało z jego dramatycznych przeżyć kresowych i wojennych: - Zawsze miał wobec nas wysokie oczekiwania – kiedy dzieciaki z sąsiedztwa wieczorem biegały po podwórku, my już musiałyśmy leżeć w łóżkach. Dla taty najważniejsze było, żebyśmy rano wstały do szkoły - opowiadała prezydentowa.