W programie "Kawa na ławę" emocje sięgnęły zenitu. Tematem była tzw. ustawa wiatrakowa i sprawa zamrożenia cen prądu, którą proponuje obecna sejmowa większość. Były już minister Waldemar Buda, ostro ją oceniał. Nie mógł wytrzymać napięcia w studio i przerywał innym gościom. W końcu poseł Buda rzucił: - Pod przykrywką mrożenia cen prądu i kopiowania w dużej części naszej ustawy dołożono skandaliczne przepisy, do których nikt się nie chce przyznać (...). To jest skandal. Mnie boli to, że jeśli traktuje się wiatraki jako inwestycję celu publicznego, to jest to prosta droga do wywłaszczania nieruchomości budowanych dużo wcześniej niż ten wiatrak - komentował mocno poseł Prawa i Sprawiedliwości. Inni obecny mu odpowiadali, w tym poseł KO Bartosz Arłukowicz: - Niech pan ten obłęd z oczu zdejmie. Ustawa powstała po to, by zabezpieczyć gospodarstwa domowe, samorządy, organizacje pozarządowe. (...) Nie, to jest nie do zniesienia. Czy pan się uspokoi na sekundę - pytał polityk opozycji.
W końcu Buda tak sobie nagrabił, że prowadzący rozmowę Konrad Piasecki nie wytrzymał! Dziennikarz nagle poprosił, by Budzie wyłączono mikrofon, na co poseł jednak nie zważał. Widzowie programu nie byli świadkami podobnej sytuacji, więc z pewnością doznali niemałego szoku. Piasecki na tym nie przestał, ale zwrócił się do widzów: - W imieniu własnym przepraszam za moich gości, którzy nie potrafią powstrzymać nerwów, a przede wszystkim za pana ministra Budę, który nie może przeprosić państwa, ponieważ ma cały czas wyciszony mikrofon.
CZYTAJ: Konrad Piasecki szczerze opowiedział o uzależnieniu własnej matki. Wstrząsające
Niżej w galerii zdjęć zobaczycie, w jakich warunkach zamieszkać może nowy premier