Przy okazji wizyty w domu brata Pawła Adamowicza w ramach programu "Politycy od kuchni", dziennikarze "Super Expressu": Piotr Lekszycki i Kamil Szewczyk dowiedzieli się o prawdy o Antonim Macierewiczu, a ściślej - o jego pobycie w więzieniu. Podczas spotkania Piotr Adamowicz pokazał, jak mieszka, opowiadał o kulisach pogrzebu brata, a także o tym, jak w sądzie zachowuje się morderca Piotra Adamowicza - Stefan W. Niespodziewanie jednak w trakcie rozmowy pojawił się wątek Antoniego Macierewicza!
Spotkanie w celi z Antonim Macierewiczem
Pierwsze spotkanie Adamowicza i późniejszego szefa MON miało miejsce w więzieniu. - Miałem 21 lat, przymknęli mnie, telefony nie działają, nie wiadomo, o co chodzi. Rodzice i brat na pewno są zdenerwowani, a tu przychodzi taki polityczny garus i mówi: "dobra fajnie, chłopcy z Solidarności, ja wam pokażę, jak się ścieli" itp. - wspomniał poseł Koalicji Obywatelskiej, który był pod wrażeniem historycznej wiedzy Antoniego Macierewicza. Piotr Adamowicz zapamiętał, że współtwórca KOR tłumaczył w celi świętą księgę Inków i bardzo jej pilnował.
Antek mały wynalazca
Gdy już panowie się zaprzyjaźnili, sporo ze sobą rozmawiali. Raz jednak doszło do nieprzyjemnej sytuacji. - Założyłem się z nim, że nie zejdę na rękach z piętrowego łóżka z zaplecionymi nogami w pseudokwiat lotosu. Udało się zejść, wzięliśmy się w objęcia. Skutkiem objęcia był intensywny ból żeber Antoniego Macierewicza. Następnego dnia został zawieziony do lokalnego szpitala. Stwierdzono pęknięcie żeber - wspominał w uśmiechem poseł. W pewnym momencie w ich celi pojawiły się problemy ze światłem. Późniejszy szef MON chciał w nocy tłumaczyć swoją księgę, ale nie miał ku temu warunków. - Antek skonstruował sobie lampkę - fanarek. Wziął puszkę po rybie czy konserwie mięsnej, za knot służył kawałek koca, a podtrzymywał go kawałek drutu. Do tego wlewał pastę do podłogi. Po prostu mały wynalazca - ocenił z podziwem Piotr Adamowicz.
Nieprzyjemne spotkanie Adamowicza i Macierewicza po latach
Po 1989 roku Antoni Macierewicz i Piotr Adamowicz stali raczej po przeciwnej stronie politycznej barykady i nie mieli wielu okazji do spotkań. W końcu jednak taka się nadarzyła. Był wieczór wyborczy, Adamowicz pracował jako korespondent "Rzeczpospolitej", a Macierewicz znajdował się w sztabie Ligi Polskich Rodzin. Kilkunastu dziennikarzy z dyktafonami chce rozmawiać z politykiem. - Czekam, nie podchodzę, znamy się przecież, bo chcę mieć - mówiąc żargonem dziennikarskim - exclusiv. Gdy Antek skończył rozmowę, podchodzę do niego i mówię: "Cześć, czy możesz?", a on: "Dzień dobry panu, dlaczego pan wcześniej nie przyszedł" - relacjonował Piotr Adamowicz. Słowa dawnego kumpla go rozdrażniły. - Mówię" "Co?! A to myśmy nie siedzieli razem w jednej celi i ty do mnie mówisz per "pan"?! - wspomniał poseł KO. Po tych słowach Antoni Macierewicz miał przeprosić kolegę. Niesmak jednak pozostał.
Poniżej prezentujemy program "Politycy od kuchni" z Piotrem Adamowiczem i galerię zdjęć z jego domu