- Oma (z j. niemieckiego "babcia" - red.) Anna to był fenomen. Nigdy nie ruszyła się poza Gdańsk. Dla niej wszystko się wokół Gdańska kręciło. To był jej die ganze Welt. Do końca życia, a dożyła ponad 90 lat, mówiła wyłącznie po niemiecku, w gdańskim żargonie. Mimo że zmarła dopiero 3 lata temu, polskiego nie nauczyła się nigdy (...) Donald rozmawiał z nią po niemiecku, albo pytał po polsku (rozumiała świetnie), a ona odpowiadała po niemiecku. Trochę tak jakby bojkotowała otaczającą rzeczywistość. Zakupy robiła używając łamanej polszczyzny - czytamy.
Zobacz: Smutne wieści z Gdańska. Legenda "Solidarności"i były poseł nie żyje! Miał 65 lat
Przy tej okazji Tusk wspomniał, jak zazwyczaj był nazywany w swojej rodzinie i na podwórku. - Bowke, obiad! - wołała mama wychyliwszy się ze strychowego okna. Bowke, kolacja! - nawoływał ojciec donośnym głosem. Przez całe dzieciństwo, kiedy biegałem po podwórku, byłem chłopakiem bowke - wspominał. Inaczej nazywała go właśnie babcia Anna. - A jak w odwiedziny przychodziła babcia Anna, z niemiecka nazywała mnie zdrobniale Krümel - kruszynka - przyznał.
Sprawdź: PiS i Platforma idą łeb w łeb. Hołownia i Kosiniak - Kamysz w odwrocie! Mamy najnowszy sondaż
Zdecydowanie najciekawiej wołano jednak na obecnego premiera Polski w momencie, w którym nie zachowywał się zgodnie z oczekiwaniami rodziców. Jak zdradził Tusk:
- A kiedy narozrabiałem, byłem Pomuchelkopf (dosłownie głowa dorsza)
Jak się okazuje, babcia Tuska czuły silny związek z Niemcami. - Babcia Dawidowska miała silniejsze poczucie niemieckości niż polskości. Kiedy co jakiś czas pojawiała się szansa dostania paszportu i możliwość wyjazdu na tak zwane niemieckie papiery - Oma Anna pakowała walizki - padło w publikacji z 2003 roku. - Podczas II wojny światowej zginął Artur (brat babci Anny), który był w Wehrmachcie. Babcia Anna przechowywała kondolencyjne listy wysłane przez dowódców w imieniu Kaisera i Führera po śmierci ojca i brata - dodawał.