Mało kto wie, że prof. Michał Zembala w wolnym czasie lubi żeglować, zresztą tak jak sam Marian Zembala. Jednak okazji do wspólnego łapania wiatru w żagle mieli niewiele.
- Ojciec nie miał wiele wolnego czasu, a moja mama, z uwagi na chorobę morską, nigdy nie weszła na pokład żadnego jachtu. Nasze drogi schodziły się pod żaglami głównie podczas rejsów organizowanych przy okazji udziału polskiej delegacji na kongresach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Pamiętam pierwszy z nich - opowiadał Michał Zembala w jednej z rozmów z Medonetem.
W wywiadzie kardiochirurg wspominał także trudne chwile, jakie jego ojciec przechodził po udarze. To była dla niego dramatyczna zmiana w życiu.
- Dla ojca czas po udarze był trudny — widział, jak ludzie, którym tak wiele pomógł, odwracają się od niego jeden po drugim. Ojciec był osobą skrajnie prostolinijną. Prawda była jedna, droga była jedna. Nie pojmował, jak osoby, przy których był zawsze, gdy tego potrzebowały, w tym jego najbliżsi współpracownicy, mogą się wobec niego zachować tak bezwzględnie. Zdawał sobie sprawę z narastającej niechęci współpracowników do niego. Był świadom, jak niewiele zaczynają znaczyć jego słowo czy decyzja, jak coraz częściej nikt nie odpowiadał na jego telefony - mówił Michał Zembala.
Jak stwierdził, chęć dominacji apodyktyczność Mariana Zembali cały czas walczył w nim z empatią, co było szczególnie widoczne zwłaszcza w czasie pandemii. - On, człowiek wiary i dekalogu, nie potrafił, a może nie chciał wierzyć, że na ludzkim nieszczęściu można zarabiać. Mierzył innych swoją miarą – uczciwości i społecznego dobra. Może bardzo naiwną, ale taki właśnie był – prawy, ufny - wspominał ojca Michał Zembala.
Opowiedział także o pewnej sytuacji, gdy prof. Marian Zembala poprosił swojego syna, by wygłosił w jego imieniu wykład. - Odmówiłem, bo za ojca nie sposób było czegokolwiek zrobić, to nie ta liga. Dawno zrozumiałem, że jego gwiazda świeci tak mocno, że próba jej przyćmienia jest bez sensu, nie tędy droga. Moją rolą — i ja ojcu to powiedziałem — było skupienie się na pracy. Ty bądź frontmanem, ja będę robotnikiem, mówiłem - wspominał.
Widać, że Michała Zembala i jego ojciec mieli piękną , pełną wzajemnego zaufania oraz szacunku relację. Można się wzruszyć, gdy czyta się opowieści kardiochirurga o jego relacji z ojcem.
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak wygląda grób prof. Mariana Zembali: