Impreza w hotelu poselskim
W nocy ze środy na czwartek (z 10 kwietnia na 11 kwietnia) w jednym z pokojów hotelu sejmowego odbyła się naprawdę szalona impreza. Za zamkniętymi drzwiami bawili się między innymi innymi posłowie Łukasz Mejza, Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki. Od innych parlamentarzystów słyszeliśmy, że imprezowiczom kilkukrotnie zwracali uwagę sąsiedzi. Bezskutecznie. Niewiele pomogły też interwencje Straży Marszałkowskiej. Po ul. Senackiej, Frascatti, a może nawet odległej o około 100 metrów ul. Wiejskiej w samym środku nocy niosła się wesoła pieśń. - O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun, kto zgasić świece tak będzie umiał – śpiewali uczestnicy biesiady.
WIĘCEJ: Dzika impreza w hotelu sejmowym w środku nocy! Śpiewem postawili na nogi sąsiadów [MAMY NAGRANIE!]
- W Sejmie RP przywracamy wieloletnie, najlepsze tradycje tego miejsca - polegające na wspólnym, chóralnym śpiewaniu polskich, patriotycznych piosenek, przeplatanych nieco bardziej humorystyczno-biesiadnym repertuarem - mówił później z sejmowej mównicy Mejza. - Po ostatnich wystąpieniach w hotelu poselskim, ale też po tym co słychać na tej sali, złożę formalny wniosek do prezydium Sejmu o powołaniu chóru, chóru wysokiej izby. "Mam talent" z całą pewnością - ironizował Hołownia.
Marek Suski reaguje
Goszcząc w Radiu ZET Marek Suski odniósł się do tej sytuacji. - Mnie tam nie było - oznajmił stanowczo. Następnie zdradził, kto według niego doniósł na biesiadników do Straży Marszałkowskiej. - Z tego, co wiem, ponieważ śpiewali o członku Konfederacji, to ktoś z Konfederacji pobiegł do Straży Marszałkowskiej na skargę, żeby zakończyć to śpiewanie żartobliwe o ich liderze - zaskakująco stwierdził.
Zobacz: 22-letnia Daria ujawniła prawdę o związku z Protasiewiczem! Wiemy, co na to jej mama
Według relacji Suskiego, funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej mieli przyjść "z kamerami, w jakiś kamizelkach kuloodpornych". Następnie już poważnie przyznał, że za zgłoszenie miała odpowiadać jakaś kobieta (choć podkreślił, że niekoniecznie była to jakaś posłanka). - Tak koledzy mówili. Ja tam nie byłem przecież. Niestety, nie mam wielkich talentów do śpiewania, więc pewnie bym w ogóle nie śpiewał, gdybym tam był - dodał. Jego zdaniem uczestnicy zabawy raczej nie zostaną w żaden sposób ukarani. - Ja bym takiej piosenki nie śpiewał, bo raczej kiczowata, no ale cóż, o gustach się nie dyskutuje. Pośpiewali i tyle - ocenił.