Wiele osób było zszokowanych tym, że żona polityka PiS, która próbowała swoich sił w modelingu, Marianna Schreiber poszła do wojska. Celebrytka zdecydował się na dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Taka służba trwa 28 dni, a Schreiber przeszła ją równo rok temu. Sama decyzja to jedno, ale przetrwanie szkolenia to drugie. Po oddłużeniu służby w rozmowie z portalemobronnym.pl Marianna Schreiber wspominała: - Każdego dnia przekraczałam własne granice. Na szkoleniu przekraczanie tych granic jest możliwe, choć wcześniej wydaje się, że nie. Na pewno dałam radę fizycznie. Jestem wysportowana, mam dobrą kondycję, także dzięki piłce nożnej. Taktyka nie sprawiała mi problemu. W pierwsze dwa dni odczułam dużą różnicę między moim dotychczasowym życiem a życiem w wojsku. Pewnie jak każdy, bo każdy z nas zostawia za sobą swój cywilny kawałek świata. To jest czas, by się przyzwyczaić do nowego. Zanim poszłam do wojska, to ja o sobie decydowałam, planowałam swój dzień itd. Jednak ta dyscyplina okazała się mi bardzo potrzebna i pomocna.
Potem wielokrotnie wracała do sprawy wojska, a co więcej opowiadała, że choć chciała wrócić "w kamasze", to wielu stawało jej na drodze. Mówiła, że aż 30 razy składała dokumenty, a w jednym z wywiadów wprost przyznała, że przed wyborami parlamentarnymi dostała zapewnienie, że WOT to dla niej najlepsza jednostka. Miała też w jej kierunku paść propozycja, by zapisała się na kurs podoficerski. Potem wszystko jednak ucichło, aż do teraz. Schreiber zapowiadała, że w czwartek 7 marca ogłosi ważną wiadomość, i faktycznie: - Coś się kończy, coś zaczyna. Po roku oczekiwania z dumą mogę przyznać, że wracam do Wojska Polskiego. W sercu zawsze Polska - napisała i opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie.
CZYTAJ: Poseł PiS i przyjaciel apeluje do Schreiberów! Szokujące słowa