Jolanta Kwaśniewska cieszy się nieposzlakowaną opinią. Nic zresztą dziwnego - była pierwsza dama doskonale zna się na manierach, ma świetny gust i umie odpowiedzieć na każde pytanie ze spokojem. Osoby, które przeczytają książkę "Pierwsza dama. Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Emilią Padoł", muszą być gotowe na duże zaskoczenie. Żona Aleksandra Kwaśniewskiego wyznała w niej sekret, którego chyba nikt by się nie spodziewał!
Szokujące wyznanie Jolanty Kwaśniewskiej
W książce, która niebawem ukaże się w księgarniach, Jolanta Kwaśniewska zdradza wiele nieznanych do tej pory faktów ze swojego życia. Wspomina między innymi czas swojej przeprowadzki do Warszawy.
- Olek był w Warszawie, a ja organizowałam przyjęcie ślubne i nasze pożegnanie z Gdańskiej dla grona przyjaciół w siedzibie AZS-u we Wrzeszczu. Zostawił mi samochód, żebym mogła na przykład jechać do Sopotu i odebrać szynkę konserwową, którą załatwił nasz kolega Marian w Baltonie - mówiła.
Jak wyznała, zdarzyło jej się prowadzić bez prawa jazdy! Choć miała zaliczony kurs na prawo jazdy, nie miała odpowiednich uprawnień.
- Miałam zrobiony kurs na prawo jazdy i zdany egzamin, ale wciąż nie wydano mi dokumentu. Więc mówię: Olek, jak ja będę tym samochodem jeździć? Na co mój przyszły mąż: jak nie masz prawa jazdy, to przecież nie mają ci czego zabrać. No to jeździłam tym autem, bez formalnego dokumentu - ujawniła.
Jolanta Kwaśniewska wyraźnie zaznaczyła, że prowadziła odpowiedzialnie i bezpiecznie. Warto jednak podkreślić, że jest to niezgodne z prawem i nikt bez odpowiednich uprawień nie powinien jeździć samochodem! W tym wypadku nie wolno inspirować się byłą pierwszą damą tym bardziej, że za takie zachowanie grozi surowa kara.
Była pierwsza dama zaliczyła wypadek
Jolanta Kwaśniewska wspomniała także o swoim pierwsze samochodzie, jakim był maluch. - To był cudowny samochód, ubóstwialiśmy go, był - wbrew pozorom - bardzo pojemny - powiedziała.
Niestety, kiedy prowadziła ukochane auto, doszło do wypadku. Co gorsza, była wtedy w ciąży z już widocznym brzuszkiem.
- Kiedy w drodze powrotnej miałam skręcać na Ursynów, na wysokości Wyścigów uderzył we mnie kamaz, gigantyczny samochód ciężarowy. Budowano estakadę, przy jezdni leżały lampy do wmurowania, które ten kierowca chciał ominąć, i odbił w lewo, na mnie - opisała.
Maluch obracał się, a w końcu zatrzymał się przodem w kierunku nadjeżdżających pojazdów. Kierowca, który spowodował wypadek, natychmiast wysiadł ze swojego samochodu, podobnie jak Jolanta Kwaśniewska. Od razu zaczął ją bardzo przepraszać. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Nawet maluch wyszedł cało z opresji.
- Byliśmy przekonani, że PZU zatwierdzi kasację tego malucha, ale nie - przyznali tylko klepanie i malowanie - zakończyła opowieść.
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak zmieniała się Jolanta Kwaśneiwska: