Waldemar Skrzypczak w programie "Politycy od kuchni" pokazał, jak mieszka. Generał sporo opowiadał o pamiątkach, które przez lata zgromadził, a także o pokaźnej ilości książek o tematyce - a jakże - wojskowej. W rozmowie z Piotrem Lekszyckim i Kamilem Szewczykiem legendarny dowódca Wojsk Lądowych mówił także o wychowywaniu swoich dzieci. Niestety w domu raczej był gościem, bo stale był na poligonach i misjach. - Moja obecność w domu była bardzo ograniczona - szczerze przyznał Waldemar Skrzypczak. Jeśli jednak był już z dziećmi, to te musiały się z ojcem liczyć. - Epizodycznie był rygor, który do dzisiaj dzieci mi wypominają - zdradził generał.
Czytaj też: Spowiedź Krzysztofa Rutkowskiego. Bolesne słowa o związkach i małżeństwie. Rozmowa bez tabu
W naszej galerii prezentujemy, jak mieszka generał Waldemar Skrzypczak. Dalsza część tekstu pod galerią
Nie było czegoś dramatycznego, co mogło nas poróżnić, czasami syn mnie wyprowadził z równowagi, np. jak trzy razy mu mówiłem: "nie jedź rowerem przez kałużę", a on i tak pojechał... Krew mnie zalała, dostał dwa klapsy w pupę, o co córka ma do dzisiaj do mnie pretensje, że ja syna zbiłem - mówił w programie "Politycy od kuchni" generał.
Waldemar Skrzypczak dodał jednak, że nie bił pasem. - Nie katowałem syna - podkreślił. Pasem za to obrywał sam Waldemar Skrzypczak od swojego ojca, co obecnie jest niedopuszczalne.
Zobacz całą rozmowę z generałem Waldemarem Skrzypczakiem
Mój tata nie żałował oficerskiego pasa, ale należało mi się. Nieczęsto dostawałem - jak tata wracał z poligonu. To były inne czasy - lata 60. - jak dorastałem. Każdy z nas trochę chuliganił - nie w znaczeniu, że się bandytkę uprawiało - grało się w piłkę na boisku i się szybę komuś wybiło czy śnieżną gałką trafiłem panią od polskiego w oko... Takie historie. Nie mam do rodziców pretensji, bo mi się absolutnie należało - przekonywał generał Waldemar Skrzypczak.