46. rocznica zakończenia wyprawy dookoła świata przez kpt. Kryst

Za każdym sukcesem wielkiej kobiety stoi wyjątkowy mężczyzna - historia kpt. Krystyny Liskiewicz

2024-03-24 5:05

Ponad 450 lat od rozpoczęcia podróży dookoła świata, której dowodził Ferdynand Magellan, mając do dyspozycji 270 członków załogi, w wyprawę jego śladami wyruszyła Polka. Był marzec 1976 roku, gdy Krystyna Chojnowska-Liskiewicz, dzisiaj nieco bardziej zapomniana od prawdopodobnie najsłynniejszego żeglarza w historii, weszła w Las Palmas na pokład jachtu „Mazurek”, skonstruowanego przez swojego męża, inż. Wacława Liskiewicza. Jacht miał długość nieco ponad dziewięciu metrów oraz szerokość prawie trzech. W przeciwieństwie do Portugalczyka, ona swojej wyprawie była samotna. I to przez prawie dwa lata.

Kobieta, która konstruowała okręty

Jak na przyszłą żeglarkę przystało, urodziła się w Warszawie. Było gorące lato 1936, gdy przyszła na świat zaledwie kilka miesięcy po tym, jak nad Gdańskiem przeleciały sterowce Graf Zeppelin i Hindenburg. Rozpoczęła się już wielka epoka podniebnych podróży, a podbój przestworzy przyspieszyła jeszcze II wojna światowa. Lata okupacji przeżyła w stolicy, z której wygnało ją z rodzicami dopiero Powstanie Warszawskie. Dom, w którym mieszkali oraz zakład fryzjerski ojca uległy zniszczeniu, dlatego nie zdecydowali się powrót, tylko po kilku miesiącach tułaczki osiedli w Ostródzie, gdzie Krystyna Chojnowska ukończyła podstawówkę oraz liceum. To właśnie lata młodości spędzone nad jeziorem Drwęckim uformowały jej pasję do żeglugi. Również tam zainteresowała się okrętami – ich monumentalnym pięknem oraz światem, który pozwalają odkryć. Dlatego zdecydowała się na studia na Wydziale Budownictwa Okrętowego Politechniki Gdańskiej.

Choć we wczesnych latach PRL-u kobiety przekonywano do podejmowania prac powszechnie kojarzonych jako męskie, dziwiono się, że Krystyna zdecydowała się na równie egzotyczny kierunek studiów. Bo jak to, kobieta będzie konstruować okręty? Zwłaszcza, że aż do tamtej pory „na żywo” widziała najwyżej rybacki kuter, co sama zresztą przyznawała w rozmowie z Jakubem Urlichem w programie „Sekrety, konkrety”. Na przekór dezaprobacie, wyrażanej raczej przez dalszych krewnych, nie tylko podjęła później pracę konstruktorki, tworząc zawodowy duet ze swoim mężem, lecz także jako pierwsza kobieta opłynęła świat. Jacht, na którym tego dokonała, zbudowała Stocznia Jachtowa im. Josepha Conrada Korzeniowskiego. Biurem projektowym kierował Wacław, osobiście nadzorując cały proces konstrukcji. W końcu za każdym sukcesem wielkiej kobiety stoi wyjątkowy mężczyzna.

- To jest jakiś wyczyn z uwagi na to, że przepłynęła samotnie ponad 28 tys. mil, przy ciężkich warunkach w rafie koralowej i przy jeszcze trudniejszych podczas przejścia Przylądka Dobrej Nadzie – mówił inż. Wacław Liskiewicz w audycji „7 dni w kraju i na świecie” z 26 marca 1978 roku na antenie Polskiego Radia.

To jest w moim zasięgu

W trudach podróży – jej trasa prowadziła przez Atlantyk, Kanał Panamski, Ocean Spokojny, Australię i Afrykę – Krystynie Chojnowskiej-Liskiewicz towarzyszył jedynie żółty, pluszowy miś oraz mała laleczka. Jak sama wspominała po powrocie do Polski, najbardziej brakowało jej na łódce kogoś, z kim mogłaby zamienić słowo.

Do takiej wyprawy przygotowywała się przez dekady, co umożliwiała jej przede wszystkim popularyzacja kobiecego żeglarstwa, następująca już od lat 60. Krystyna Chojnowska-Liskiewicz najpierw w 1966 roku otrzymała patent kapitański, a rok później wzięła udział w pierwszym etapie rejsu jachtu „Swarożyc” na Spitsbergen. Odbywając kolejne wyprawy, nabywała obycia z oceanem i wypracowywała sobie pozycję w środowisku żeglarskim. Warto pamiętać, że nie była przecież jedyną kobietą w polskim żeglarstwie owego czasu, lecz to jej właśnie w 1975 roku Polski Związek Żeglarski zaproponował odbycie pionierskiego rejsu dookoła świata. Trudno sobie wyobrazić, co czuje człowiek, gdy ktoś stawia przed nim takie wyzwanie. Krystyna Chojnowska-Liskiewicz wspominała później, że jej pierwsza myśl brzmiała: „jak dotąd żadna kobieta nie opłynęła samotnie Ziemi”, a kolejna – „to jest w moim zasięgu”.

Choć nie miała poprzedniczek, w ślad za nią wyruszyła Dame Naomi James, wypływając 9 września 1977 roku z brytyjskiego Dartmouth. Nowozelandzka żeglarka wybrała jednak inną trasę, tę prowadzącą przez przylądek Horn i jej rejs trwał 272 dni. Tym samym o dwa dni pobiła ówczesny rekord.

W ostatnią podróż wyruszyła w sztormiaku

Gdy jacht „Mazurek” dopłynął do Las Palmas w kwietniu 1978 roku, na miejscu witały go tłumy. Obecne były media z całego świata, miejscowe władze, polski ambasador w Hiszpanii oraz przede wszystkim mąż żeglarki. I to on także wyprawił ją w ostatnią podróż, gdy zmarła 12 czerwca 2021 w Gdańsku. Na głowie zawiązał Krystynie kolorową chustę i ubrał w sztormiak, choć wpływała przecież na spokojne wody.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają