Jarosław Kaczyński przed laty pracował w fili Uniwersytetu Warszawskiego, która mieściła się w Białymstoku. Tam poznał Jadwigę Staniszkis i z miejsca polubił. W książce "Porozumieniu przeciw monowładzy" Kaczyński opisywał swoje spotkania z socjolożką. Czytając je po latach można wyczuć, że młoda Staniszkis zrobiła na Kaczyńskim ogromne wrażenia, a ich relacja była bardzo serdeczna. - Niemal od razu poznałem wtedy Jadwigę Staniszkis. Uczyła socjologii na moim roku prawa, tyle że nie moją grupę. Była bardzo piękną kobietą. Chętnie rozmawiała na przerwach ze studentami, łatwo było ją zapamiętać - wspominał po latach prezes Jarosław Kaczyński.
SPRWDŹ: Czarzasty uczcił zmarłą profesor wyjątkowym zdjęciem. To trzeba zobaczyć
Co ciekawe w pamięci Kaczyńskiego mocno zaznaczyły się ich wspólne wizyty w jednej z białostockich restauracji. Okazuje się, że Staniszkis chciała wybrać z kraty jedno z najtańszych dań, by nie nadwyrężać kieszeni młodego Kaczyńskiego: - Dużo rozmawialiśmy, włócząc się trochę po Białymstoku. Zapraszałem ją do "Hortexu" na obiady. Pamiętam, że chciała zamawiać najtańsze potrawy, czyli kurze żołądki. Na szczęście znów zarabiałem, miałem pieniądze, więc pozwalaliśmy sobie na nieco bardziej wymyślne dania. W czasach, gdy ją poznałem, starała się o stypendium w Stanach Zjednoczonych, walczyła o paszport i dostała go. Pamiętam, że czytała mi kiedyś amerykańską ankietę, którą musiała wypełniać.
Po latach także mieli ze sobą kontakt, choć Jadwiga Staniszkis nie była bezkrytyczna jeśli chodzi o PiS. Wskazywała błędy popełniane przez te partię i jej polityków.
CZYTAJ: Staniszkis ocenia Morawieckiego: Połączenie jego cech jest niebezpieczne