Grupa posłów Polski 2050 złożyła do ministra rolnictwa interpelację z pytaniem o wpisanie na listę leków weterynaryjnych preparatu na leczenia zaćmy u psów rasy shiba. Podano konkretną nazwę lekarstwa. Podano też w niej, że teraz hodowcy, którzy muszą podawać ten lek, jeżdżą na Ukrainę, bo tam jest on legalny. Cała sprawa jednak okazała się dziennikarską prowokacją dziennikarzy "Dziennika Gazety Prawnej", bo ani wspomniany lek nie istnieje, ani organizacja, która miała pisać do polityków z kłopotem ws. psów. Co chciano pokazać? To, jak politycy weryfikują informacje trafiający do nich, które potem znajdują się interpelacjach. Co ciekawe, interpelację przygotowała posłanka Maja Nowak, która w Sejmie zasiada po raz pierwszy, a podpisali się pod nią np. poseł Paweł Śliz, który jest członkiem komisji śledczej ds. Pegasusa, ale też choćby Tomasz Zimoch, który w Sejmie jest już kolejną kadencję.
O całą sytuację został zapytany Michał Kobosko, wiceszef Polski 2050. W programie "Graffiti" Polsatu News ocenił: - Znam instytucję dziennikarskiej, wiele lat byłem dziennikarzem. To cenne narzędzie jeśli czyni do jakiegoś dobra społecznego. Posłowie działali w dobrej wierze, ale nie powinni tak postąpić. Natomiast cała sprawa jest wydumana, ja mam wątpliwości co do jakości tej prowokacji. Przyznał jednak, że posłów zawiodła czujność: - Zawiodła czujność, ten aspekt jest do poprawienia.
NIŻEJ ZDJĘCIA POKAZUJĄCE, JAK MIESZKA HOŁOWNIA