Czepki chłodzące zapobiegają całkowitej utracie włosów podczas chemioterapii. - Skuteczność urządzenia jest bardzo wysoka i w niektórych przypadkach sięga 90 proc., a to oznacza, że pacjenci po prostu nie łysieją. Zapobieganie wypadaniu włosów za pomocą czepka chłodzącego jest wielką nadzieją dla pacjentów - wyjaśnia doktor Monika Dąbrowska ze szpitala przy Madalińskiego.
W całym kraju tylko osiem placówek oferuje terapię z wykorzystaniem takiego czepka. Miasto kupiło szpitalowi jeden. Kosztował 106 tys. zł. - Zdajemy sobie sprawę, jak wielkim stresem, obok walki z chorobą, jest dla kobiet utrata włosów. Z tego powodu aż 8 proc. chorych rezygnuje w ogóle z chemioterapii. Mam nadzieję, że dzięki temu czepkowi więcej pacjentek zdecyduje się na takie leczenie - mówi prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Nazwa urządzenia pochodzi od nazwiska twórcy, brytyjskiego specjalisty od tworzenia chłodziarek do piwa, Glena Paxmana. Jego żona chorowała na raka, więc mąż szukał sposobu, by ulżyć jej w cierpieniu. Aparat ten chłodzi specjalny płyn do minus 5 stopni Celsjusza, który trafia przewodami do silikonowego czepka założonego na głowę pacjenta. Dzięki temu czepek chłodzi skórę głowy, a krążąca w krwiobiegu chemia nie dociera do cebulek włosowych.
Terapię można stosować podczas leczenia wszystkich typów nowotworów, poza nowotworami krwi.