Kandydujący na urząd prezydenta Warszawy polityk długo przemawiał pod Kolumną Zygmunta. Zwrócił uwagę, że nie pamiętamy jako Polacy i nie świętujemy takich sukcesów, za to uprawiamy kult pamięci o porażkach.
Nie obyło się bez drobnej interwencji policji. Panowie funkcjonariusze spisali Korwina-Mikke, a potem wszyscy pokojowo rozeszli się do domów bądź na spacer po centrum Warszawy w piękne weekendowe popołudnie.
Przeczytaj koniecznie: Janusz Korwin-Mikke: Jak nas robią w bambuko