W niedzielę, 31 stycznia, pogoda nie rozpieszczała, na ulicach warunki były trudne. Tym bardziej zachowanie kierowcy linii 156 bulwersuje. Bo jak można wieźć pasażerów i zamiast skupiać się na drodze, dyskutować przez telefon? Kierowca zdążył w czasie rozmowy minąć cały most Grota-Roweckiego i zjechać ze śliskich wiaduktów prowadzących na Bródno. Ludzie byli naprawdę przestraszeni.
- Stałem na samym początku autobusu, dlatego dobrze widziałem, co się dzieje w kabinie kierowcy. Kilka minut patrzyłem, jak szofer nawija do słuchawki. W końcu nie wytrzymałem i zwróciłem mu uwagę - opowiada pan Jakub, projektant z Warszawy. - Ale tym tylko go rozjuszyłem - wspomina. Bo kierowca zamiast się zawstydzić i szybko skończyć rozmowę, wpadł w szał. - Nie pojadę dalej! - krzyczał na ludzi.
- To był jakiś horror - opowiada Maria Szelągowska (54 l.), pasażerka autobusu. - Kierowca poczuł się strasznie urażony, że ktoś zwrócił mu uwagę. Zatrzymał się między przystankami i kazał nam wysiadać! Twierdził, że w tej sytuacji dalej nie pojedzie - dodaje zdenerwowana kobieta. - Pogoda była zła, droga zaśnieżona i śliska, ten bezmyślny kierowca narażał nasze życie - kończy po chwili.
Rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych zapewnia, że kierowca zostanie ukarany.
- Jego zachowanie było naganne. Naraził pasażerów na niebezpieczeństwo. Przy okazji prosimy, by zgłaszać każde takie zachowanie pod numer telefonu 22 568-75-19 - prosi w rozmowie z "Super Expressem" Adam Stawicki (34 l.) z MZA.
Igor Krajnow (31 l.) z Zarządu Transportu Miejskiego zapowiada, że zwróci uwagę MZA, by firma zdyscyplinowała swoich pracowników. - Zachowanie kierowcy tego autobusu jest niedopuszczalne. Na MZA nałożymy w związku z tym karę - mówi Krajnow.