Kontrabanda sama zgłosiła się na policję

2017-10-14 8:00

Numer jak z gangsterskiej komedii! Gdy celnicy i Centralne Biuro Śledcze Policji likwidowali fabrykę papierosów w okolicach Płocka, do bandziorów przyjechała... kolejna dostawa! Ogromny tir przywiózł kolejne 1,7 tony krajanki tytoniowej. Kierowca został zatrzymany, podobnie jak pracownicy lewej manufaktury.

- Nad sprawą nielegalnej fabryki papierosów pracowaliśmy z Mazowieckim Urzędem Celno-Skarbowym od dłuższego czasu - mówi kom. Iwona Jurkiewicz z CBŚP. - Zebrane przez nas informacje doprowadziły do małej miejscowości w okolicach Płocka, w której funkcjonariusze na prywatnej posesji znaleźli, a następnie zlikwidowali nielegalną wytwórnię - opowiada policjantka.

W trakcie nalotu na fabrykę policjanci zatrzymali cztery osoby, w tym trzech Ukraińców. Pracownicy wyprodukowali 1,9 mln sztuk lewych fajek, a w pomieszczeniu czekało kolejne 3,5 tony krajanki tytoniowej gotowej do obróbki. I gdy zdawało się, że to już wszystko, funkcjonariuszy zaskoczyła nispodzianka. Podczas oględzin na teren posesji wjechał kierowca samochodu dostawczego, który przywiózł 1,7 tony lewego tytoniu.

- Ten mężczyzna również został zatrzymany, podobnie jak właściciel hali produkcyjnej - mówi kom. Jurkiewicz. Śledczy podejrzewają, że fabryka mogła w sumie wyprodukować ponad 25 mln papierosów, co naraziło Skarb Państwa na milionowe straty. Cała banda trafiła za kraty pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki