Andrzej Krysik do Sądu Rejonowego dla Pragi-Północ przyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha. Miał się z czego cieszyć. Zabrakło bowiem jego obrońcy, który dziwnym trafem nie dowiedział się na czas o rozprawie, przez co ta po 10 minutach została odroczona na czerwiec.
Przeczytaj: Warszawa: Naczelnik pirat Andrzej Krysik teraz ma szofera
Jak Andrzej Krysik łamał przepisy drogowe?
Wybryk pana naczelnika na ocenę sądu czeka od maja ubiegłego roku. To wtedy Andrzej Krysik, wówczas wicenaczelnik Straży Miejskiej na Pradze-Północ został przyłapany przez "Super Express" na bezczelnym łamaniu przepisów ruchu.
Funkcjonariusz prywatnym samochodem odjechał spod komisariatu w kierunku domu. Zamiast, jak wszyscy kierowcy objazdami, pojechał buspasem przez zamkniętą dla osobówek ul. Jagiellońską. Później przed skrzyżowaniem z ul. Cyryla i Metodego zlekceważył nakaz skrętu w lewo i pojechał prosto, bo tak mu było wygodniej.
Policja nie ma wątpliwości. - Kierowca jadący ul. Jagiellońską od pl. Hallera do ul. Kłopotowskiego trzykrotnie nie stosował się do znaku zakazu ruchu i raz do znaku nakazu skrętu w lewo. Jeśli wcześniej jechał pasem dla autobusów, to jest to dodatkowe wykroczenie - mówi asp. Robert Opas (36 l.) z Komendy Stołecznej Policji.
Czytaj też: Pana naczelnika żaden zakaz nie tyka!
Mimo ewidentnej winy wicenaczelnik odmówił przyjęcia mandatu. - Byłem w mundurze i dlatego mój prywatny samochód powinien być traktowany jak pojazd uprzywilejowany - wyjaśniał bezczelnie.
Sprawa trafiła do sądu, ale komendant Straży Miejskiej nie skarcił za to pirata w mundurze. Co więcej, niedawno go awansował! Teraz pełni funkcję p.o. naczelnika straży miejskiej na Pradze-Północ.