NFZ wykańcza porodówki

2013-07-15 3:00

Czy dla Narodowego Funduszu Zdrowia pieniądze liczą się bardziej niż życie wcześniaków? Fundusz na zabiegi dla chorych maluszków wyznacza ostre limity, w których szpitale nie są w stanie się zmieścić. Lekarze nie wiedzą, co robić. - Mamy odsyłać pacjentki do domu, bo robimy ponad umowę? - pytają.

Na ogromne nagrody i nowe biurowce w Narodowym Funduszu Zdrowia pieniędzy nigdy nie brakuje. Brakuje ich jednak na ratowanie zdrowia i życia najmniejszych dzieci. Zasady, które panują na porodówkach i oddziałach dla noworodków, zmuszają lekarzy do naprawdę trudnych wyborów: ratować czy patrzeć na limit. - Kontrakty z NFZ dzielą się na to, co jest w budżecie i zrobione ponad. Na porodówkach nielimitowane zabiegi to wszystkie przyjęcia zakończone porodem. Ale na toczenia krwi po porodzie, wszelkie patologie ciąż czy krótkoterminowe przyjęcia mamy określony budżet, oczywiście niewystarczający - mówi mgr Ewa Peńsko ze szpitala przy ul. Madalińskiego. Podobnie jest z noworodkami. - Limitowane jest na przykład żywienie pozajelitowe wcześniaków, a takiego malucha trzeba nakarmić nawet 12 razy na dobę. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Gdybyśmy chcieli zmieścić się w kontrakcie, musielibyśmy co drugiej mamie odmawiać udzielenia pomocy - tłumaczy mgr Peńsko. Skąd taka sytuacja?

Fundusz oddaje szpitalom pieniądze za nadwykonania tylko w przypadku zabiegów ratujących życie. A według NFZ żywienie wcześniaków taką procedurą nie jest. - Wskazane świadczenia należą do zakresów limitowanych. Zgodnie z zapisami ogólnych warunków umów Fundusz finansuje świadczenia do wysokości kwoty zapisanej w umowie. Oddział Funduszu nie jest w stanie sfinansować tych, które wykonane zostały ponad limit, z uwagi na ograniczone środki - tłumaczy Agnieszka Gołąbek, rzecznik prasowy Mazowieckiego Oddziału NFZ. Co roku w sytuacji ogromnego zadłużenia stają też oddziały pediatryczne, bo nie wystarcza im pieniędzy na wszystkie świadczenia dla małych pacjentów. - Mówi się, że do 18. roku życia każdy ma prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej. A my mamy 27% nadwykonań, za które musimy zapłacić sami. Szpital nie jest jednostką, która generuje przychody, dlatego szybko traci płynność finansową i szuka oszczędności. Przychodzi taki moment, że przestaje się płacić za prąd czy wodę albo leki, tylko po to, by móc ratować pacjentów, bo przecież od tego jesteśmy - mówi Ewa Peńsko.

Agnieszka Gołąbek, rzecznik Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ

- Zgodnie z zapisami ogólnych warunków umów Fundusz finansuje świadczenia do wysokości kwoty zapisanej w umowie. Nie jesteśmy w stanie sfinansować tych, które wykonane zostały ponad limit, z uwagi na ograniczone środki.

Mgr Ewa Peńsko ze szpitala przy ul. Madalińskiego:

- Mamy limitowane na przykład żywienie pozajelitowe wcześniaków, a takiego malucha trzeba nakarmić nawet 12 razy na dobę. Stoimy w trudnej sytuacji. Gdybyśmy chcieli zmieścić się w kontrakcie, musielibyśmy co drugiej mamie odmawiać pomocy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki