Wczorajsza rozprawa ruszyła z dużym opóźnieniem. Marcin K. (32 l.), Krystian W. (23 l.), Sławomir K. (37 l.) i Paweł L. (22 l.) stawili się co prawda na czas, ale sąd musiał rozstrzygnąć mnogą liczbę wniosków złożonych przez obronę. Mecenas Witold Gromelski jak lew walczył o wyłączenie jawności procesu, argumentując, że ucierpią na tym "interesy" Sławomira K., którego reprezentuje. Adwokat próbował nawet wpłynąć na treść ewentualnych publikacji prasowych. Po blisko dwóch godzinach formalności wyproszono publiczność z sali.
- Przesłuchanie oskarżonych odbędzie się niejawnie - powiedziała sędzia Joanna Hut. Przestępczy kwartet jest oskarżony o udział w bójce z dramatycznym finałem. 21 czerwca ubiegłego roku przy ul. Szadkowskiego znaleziono zwłoki Rafała B. Mężczyzna był pobity i miał pocięte nogi, a z ran obfitym strumieniem leciała krew. Jak się później okazało, mieszkaniec Bemowa kilka chwil wcześniej widział się z dawnymi kumplami. Panowie mieli sobie wyjaśnić "pewną sprawę", ale Rafał z niewiadomych przyczyn przyszedł na spotkanie z długim na pół metra samurajskim mieczem. Sytuacja była napięta, między mężczyznami doszło do kłótni i przepychanek, a 36-latek zaczął straszyć ich nożem. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Sławomir K. wyrwał Rafałowi B. broń, dźgnął go kilka razy.
Niestety, ostrze samurajskiego miecza przecięło tętnicę udową i mężczyzna niemal natychmiast wykrwawił się na śmierć. Aresztowani kilka dni później sprawcy zrzucali całą winę na nieżyjącego już kolegę. - Sławomir K. przyznał, że brał udział w bójce i dźgnął pokrzywdzonego, ale twierdził, że działał w obronie własnej - powiedziała Ewa Wrzosek z prokuratury na Woli. Bandytom grozi do 10 lat odsiadki.
Zobacz: Fotoradary wciąż niczyje
Polecamy: Ugryzł takówkarza w palec i ukradł telefon. Grozi mu 10 lat więzienia
Najlepsze wideo: tv.se.pl