- Nie spałam całą noc. Jestem zrozpaczona. To potworne uczucie, gdy muszę oddawać własne dzieci do domu dziecka! - mówi załamana Żaneta Nałęcz (27 l.). W poniedziałkowym "Super Expressie" opisaliśmy dramatyczną historię Żanety Nałęcz, której sąd tymczasowo nakazał umieszczenie dzieci w przytułku.
Problemem jest jej drugi mąż, który katował ją i siedmioro dzieci. Jednemu z synów rozbił głowę, bo ten nie chciał usnąć. Sprawą zajęła się prokuratura. Śledztwo jest prowadzone w kierunku znęcania się nad rodziną. - Zostało wszczęte po zawiadomieniu sądu pod koniec listopada ubiegłego roku. Przesłuchiwaliśmy Zbigniewa N., ale na razie nie usłyszał on zarzutów. Czynności trwają - mówi nam Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Sprawą zajęli się również kuratorzy. Ale zamiast pomóc uporać się z ojcem zarekomendowali sądowi odebranie matce dzieci. - Sąd wziął pod uwagę całokształt okoliczności -wyjaśnia rzecznik Sądu okręgowego dla Pragi Marcin Kołakowski. Pisze że najstarsze dziewczynki muszą zajmować się domem. i że dzieci były świadkami libacji i awantur.
Po naszym tekście sprawą zajął się rzecznik praw dziecka. - Analizujemy sprawę pod kątem interwencji i możliwości pomocy rodzinie - powiedział Marek Michalak.