W biały dzień nieznany sprawca, najprawdopodobniej obcokrajowiec, celował kilkakrotnie w kierunku biegnącego do samochodu mężczyzny. Ten najwyraźniej uciekał, kule dosięgły go w aucie, ale padł na jezdnię w kałuży krwi. Kierowca forda został ranny w rękę. Obaj trafili do szpitala. - Ormianin miał dwie rany postrzałowe, w głowę i bark, i zmarł w szpitalu. A sprawca zbiegł i jest poszukiwany - mówi nam rzecznik prokuratury okręgowej Marcin Saduś.
Obcokrajowiec był już notowany i znany organom ścigania. Ze wstępnych ustaleń wynika, że strzelanina na Pradze była efektem porachunków na tle finansowym. Jak udało się ustalić "Super Expressowi", mogło chodzić o rozliczenia między Ormianami w związku z handlem lewymi papierosami. - Na tym etapie nie można wykluczyć też innych wątków - zastrzega Anna Kędzierzawska z biura prasowego stołecznej policji.
Dziś ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok. Trwają przesłuchania świadków i poszukiwania sprawcy, który wciąż jest na wolności. Jednym ze świadków jest kobieta, która siedziała jako pasażerka w fordzie (kierowca jeździł w Uberze). Ale policja poszukuje też innych osób, które widziały, co się działo w sobotę przy Siedleckiej. Wiadomo, że zabójca oddał co najmniej sześć strzałów. Dwie łuski znaleziono tuż przy głowie ofiary.