Express Intercity Premium miał wczoraj odjechać o godz. 7.10 z Dworca Zachodniego w kierunku Krakowa. Jednak jeszcze przed startem miał 40 minut opóźnienia. Gdy tuż przed ósmą ruszył i pognał na południe kraju, wcale tego nie nadrobił. Do Krakowa Głównego dotarł z ponad godzinnym opóźnieniem. Takich problemów nie miały o poranku żadne inne pociągi. Czyżby włoska torpeda przestraszyła się pierwszego śniegu w swojej karierze?
Zobacz też: Długo wyczekiwany start Pendolino. Pociąg ruszył prawie pusty...
- Pociąg wymagał dodatkowego przeglądu technicznego przed wyruszeniem w trasę, stąd tak duże opóźnienie już na początku. Nie jest to jednak związane ze zmianą pogody - mówi Beata Czemerajda, rzeczniczka PKP Intercity. - Trzeba było znaleźć pociągowi takie okresy czasowe na Centralnej Magistrali Kolejowej, które nie kolidowałyby z innymi pociągami, dlatego opóźnienie wzrosło - wyjaśnia rzeczniczka. Pasażerowie dostali dodatkowy poczęstunek, który miał ukoić ich skołatane nerwy. PKP Intercity przypomina, że jeśli opóźnienie pociągu wynosi ponad 60 minut, można składać reklamację, a po jej rozpatrzeniu spółka oddaje 25 proc. ceny biletu, co w przypadku 150 zł za ten przejazd jest niemałą kwotą.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail