Mijała godz. 22, gdy policjanci ze Śródmieścia odebrali niepokojący telefon. - To był sygnał, że na moście Świętokrzyskim może znajdować się samobójca. Na miejsce został wysłany patrol, który miał zweryfikować otrzymaną informację - mówi kom. Robert Szumiata z komendy policji przy ul. Wilczej. Most został zamknięty dla ruchu, a funkcjonariusze zaczęli przeczesywać każdy zakamarek.
W pewnym momencie jeden z nich natknął się na leżący na chodniku plecak, a po chwili na przywiązany do szczebli barierki sznur. Ich obawy potwierdziły się, gdy zajrzeli za balustradę. Na końcu 4-metrowej liny wisiał młody mężczyzna. Okazało się, że jest to pochodzący spod Augustowa Łukasz B. (26 l.). Zawartość jego kieszeni zaskoczyła policjantów. W plecaku oraz w kurtce zostawił krótki list, w którym prosił, by jego narządy zostały przekazane na rzecz Uniwersytetu Medycznego do badań.
Co pchnęło mężczyznę do tak strasznego czynu? - Sami chcielibyśmy wiedzieć - mówi zszokowana rodzina Łukasza, która mieszka w stolicy. Istnieje podejrzenie, że tuż przed śmiercią 26-latek poinformował najbliższych o swoich planach i to właśnie oni zadzwonili na komendę, wierząc, że uda im się uratować desperata. Niestety, na pomoc było już za późno.
Zobacz: EXCLUSIVE. Ksiądz Waldemar Irek ojcem małego Kubusia! Testy DNA rozwiały wątpliwości