Spędził tam aż kilkanaście godzin. Wydobyli go dopiero strażacy z grupy ratownictwa wysokogórskiego.
Mężczyznę znalazł jeden z ochroniarzy tego obiektu, który wezwał na pomoc odpowiednie służby.
- Poszkodowany spadł na głębokość około 10 metrów. Skarżył się na ból kręgosłupa i nóg. Nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, aby go wydostać. Na miejscu musiała pojawić się specjalistyczna grupa ratownictwa wysokogórskiego, która użyła technik alpinistycznych– wyjaśnia Grzegorz Trzeciak ze straży pożarnej.
Warszawiak był przytomny. To prawdziwy cud, że jedynym jego obrażeniem była złamana noga. Trafił do Szpitala Bielańskiego, gdzie założono mu gips.