Starosta ściga mnie za wpis w Internecie

2013-08-25 10:48

Ze starostą legionowskim Janem Grabcem (PO, 41 l.) lepiej nie zadzierać. Urzędnik i jego zastępca poczuli się obrażeni tekstami, jakie wypisywał o nich na lokalnym portalu internauta. Pozwali go do sądu. I choć sprawa jest cywilna, adwokata opłacą... z pieniędzy urzędu.

Dla urzędników legionowskiego starostwa to nie była przyjemna lektura. Jesienią ubiegłego roku na forum Chotomowa starosta Jan Grabiec wyczytał, że kieruje "bantustanem w sercu Mazowsza", nadużywa władzy i alkoholu, dobrze zarabiając w starostwie "dorobił" sobie 2,4 tys. zł w podległym powiatowym urzędzie pracy. Wicestarosta Robert Wróbel (39 l.) był adresatem bardziej wyrafinowanych epitetów. Internauta "szumski" nazywał go "tumanem", nieudacznikiem, którego "nawet do taczki by nie wziął". Napisał też, że działa "jak małpa z brzytwą" i nie panuje nad powiatem do tego stopnia, że "mu nawet most ukradli", czym nawiązał do wybryku złomiarzy, którzy rok temu w biały dzień rozebrali mostek na rzece w Nieporęcie.

Za te teksty do sądu został pozwany Janusz Karmel (53 l.), lokalny działacz, doradca wójta Jabłonny i były członek PO. W piątek przed pierwszą rozprawą w legionowskim sądzie wsparli go działacze Ruchu Palikota, z którym sympatyzuje. Z transparentem "Krytyka starosty kończy się sądem" stanął m.in. poseł Artur Dębski (44 l.).

>>> Superniania pozwie "Wprost"?

Rozprawa została odroczona, bo obaj starostowie... są na urlopach. Skąd wiedzą, że Karmel to "szumski", który skądinąd krytyki działań starostwa się nie wypiera. - Ten pan jest niespełnionym politykiem. To małe środowisko, więc towarzysko łatwo to było ustalić - wyjaśnia starosta Jan Grabiec i przyznaje, że zwrócił się do prokuratury. Ta, uznając, że istnieje podejrzenie naruszenia dóbr osobistych, ustaliła dane. Ale śledztwa z urzędu nie podjęła.

Starosta nie dał za wygraną i wytoczył pozew cywilny. - Za który płaci z publicznych pieniędzy - wytyka Karmel. I ma rację. Urząd płaci za obsługę kancelarii prawnej 9,5 tys zł. - Mam nadzieję, że po wygranym procesie ten koszt się zwróci. Gdzieś jest granica odpowiedzialności za słowo. Tu chodzi o poważniejsze zarzuty dotyczące funkcjonowania całego urzędu. Sprawy by nie było, gdyby pan "szumski" chciał wyjaśnić wątpliwości, a nie tylko atakować - wyjaśnia Grabiec.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają