Jeden z mieszkańców Marymonckiej 65 z samego rana natknął się na ciało Józefa D., które leżało tuż pod blokiem. Z okien mieszkania samobójcy i na 10 piętrze unosiły się kłęby dymu. Na miejscu bardzo szybko zjawiły się służby ratunkowe. Strażacy dostali się do mieszkania za pomocą podnośnika i ugasili pożar.
Z relacji sąsiadów wynika, że mężczyzna, którego znał i bał się cały blok, dostał ataku szału. Wykrzykiwał, że ktoś go śledzi. Z okna swojego mieszkania wyrzucił stos kartek z napisem "zabili mnie ludzie w białych samochodach". - Chwilę po tym Józef D. zaprószył ogień w mieszkaniu i wyskoczył z okna - twierdzi kom. Elwira Brzostowska z bielańskiej policji.
Sąsiedzi twierdzą, że tragedia od dawna wisiała w powietrzu. - Jak nie nam, to sobie zrobiłby krzywdę prędzej czy później, tak mówili wszyscy. Teraz te proroctwa się spełniły - mówi jedna z sąsiadek. Kilka lat temu rodzice Józefa D.zmarli, a brat się wyprowadził. - Od tamtej pory Józek bardzo się zmienił. Stał się nerwowy i były z nim kłopoty - mówi Janina Suda-Wiatrak (79 l.). Jak się okazuje, 62-latek w 2012 roku ze swojego balkonu dostał się do mieszkania sąsiadki i przyłożył jej do głowy siekierę. Zbudzona i przestraszona kobieta wybiegła na klatkę, a Józef D. dostał za to policyjny dozór. Ponadto regularnie wyzywał sąsiadów i groził nożem. - Terroryzował cały blok. W nocy nie dawał spać - dodaje Suda-Wiatrak. Ostatnio został ukarany za... zakłócanie ciszy nocnej. Jeden z sąsiadów nie mógł znieść zachowań krnąbrnego sąsiada i któregoś dnia obaj panowie się pokłócili. Józef D. poczuł się... zagrożony i sam zgłosił sprawę do sądu. Tam wczoraj miała zapaść decyzja, czy 62-latka skierować na obserwację psychiatryczną.
Zobacz: Warszawa. U nas też może WYBUCHNĄĆ! Mieszkańcy boją się butli z gazem
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail