Dźwigowa pod tunelem przebiega nie dość, że poniżej poziomu gruntu, to na dodatek przez podmokłe tereny. Dookoła, zarówno we Włochach, jak i na Jelonkach, znajdują się stawy. Nic więc dziwnego, że woda ciągle podmywa ulicę. Dodatkowo ilość wody została ostatnio zasilona przez deszczówkę, która nie spływała zapchanymi studzienkami do kanalizacji, tylko wsiąkała w ziemię. Przez to kwietniowa ekspresowa wymiana nawierzchni okazała się wielkim fiaskiem - nowy asfalt po kilku tygodniach odkształcił się na galaretowatym gruncie. Po zerwaniu asfaltu okazało się, że... pod spodem nie ma podłoża. Tylko glina i gdzieniegdzie bruk z polnych kamieni.
Teraz remont Dźwigowej jest prowadzony kompleksowo. Po zerwaniu nawierzchni drogowcy zakładają drenaże. To skomplikowane elementy konstrukcji hydrotechnicznych, które mają zabezpieczać podłoże ulicy przed szkodliwym działaniem podskórnej wody. Płyny będą przepływać przez specjalne komory i dzięki temu nie wypłuczą podbudowy jezdni. Ponadto komory wraz z właściwą mieszanką żwirów zmniejszą ciśnienie wód podskórnych i tym samym uniemożliwią przemieszczanie się gruntu.
A kiedy Dźwigowa zostanie otwarta? Tego nie wie nawet Wiktor Wojewódzki (48 l.), dyrektor stołecznego Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. - To może potrwać jeszcze dwa lub pięć tygodni. Naprawdę nie jestem w stanie określić terminu oddania Dźwigowej kierowcom - mówi. Jak zaznacza dyrektor Wojewódzki, ostateczny termin oddania ulicy do użytku będzie znany dopiero po uporaniu się drogowców z podziemnym jeziorem na Dźwigowej. - Mam nadzieję, że remont potrwa krótko, bo korki na objazdach są nie do wytrzymania - mówi Marek Młochow (49 l.), kierowca.