Piotr Guział z "Naszego Ursynowa" to nie tylko aktywny samorządowiec, ale i sprawny biznesmen. Prezesuje kilku spółkom, m.in. LGC, BGC, Net-card, w których działa razem z kolegą z rady Michałem Dąbrowskim (33 l.). Radna Elżbieta Igras (63 l.) niedawno powiązała upór Guziała przy forsowaniu pomysłu elektronicznej karty ucznia na Ursynowie z działalnością spółek radnego.
Przeczytaj koniecznie: Iwona Bartosik: Radna oszustka głosuje za kolegę (ZDJĘCIA!)
Okazało się, że liczył na to, że wdrożeniem projektu zajmie się właśnie jego firma! Podobnie było z projektem doładowania warszawskiej karty miejskiej przez Internet. Guział i Dąbrowski, którzy wcześniej pracowali w ZTM, podpisali z Zarządem list intencyjny na wdrożenie tego systemu i wystąpili o dotację z Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na realizację tego projektu. Dostali na to 841 tys. zł.
Sprawa interesów Guziała i Dąbrowskiego zaniepokoiła radnych Ursynowa. Radna Elżbieta Igras na jednej z sesji zapytała otwarcie, czy inicjatywy radnego nie są powiązane z jego biznesem. - Po to zakładałem firmy, żeby mieć jakieś korzyści - odpowiedział jej Guział. Szef rady dzielnicy Michał Matejka (30 l., PO) sprawę dwubiegunowej działalności radnego kwituje krótko: - To niezdrowe. Niech on wybierze. Albo będzie radnym bez biznesu, albo z takim, który jest mocno oddzielony od samorządu - dodaje.
Sprawa dotarła aż do minister Julii Pitery, która zaczęła zbierać dokumenty dotyczące radnego. PARP z kolei planuje kontrolę przyznanych firmom Guziała dotacji. Także tej na portal samorządowy naszradny. pl. Patrząc na portal, trudno uwierzyć, że kosztował aż 360 tys. W dodatku na razie promuje się na nim jedynie radny Guział.
Patrz też: Oskarżony o korupcję były senator Stokłosa chce wrócić do polityki
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/henryk-stoklosa-chce-wrocic-do-polityki-aa-YNkL-UgN7-Nrtc.html
Sam Piotr Guział (35 l.) twierdzi, że jest czysty jak łza. - Zgodnie z prawem mogę robić interesy wszędzie, byle nie na majątku dzielnicy, której jestem radnym - mówi. Atakującym go radnym zarzuca chorobę psychiczną, a minister Piterze chęć zemsty politycznej i zniszczenia go przed wyborami.