Ulica Połczyńska, piękny środowy poranek. W okolicach przystanku tramwajowego Sowińskiego krążył dobrze zbudowany 36-letni Damian S. Mieszkaniec Woli, szczęśliwy mąż, od niedawna przez internet, a później SMS-owo korespondował z 14-letnią Dominiką. W końcu umówili się na spotkanie i seks, za który miał zapłacić dziewczynce 300 zł! Nie miał pojęcia, że tak naprawdę wodzą go za nos łowcy pedofilów.
W umówionym miejscu, przy parku Powstańców Warszawy, nerwowo dreptał czekając na spotkanie. W końcu chwilę po godz. 10 jego niedoszła ofiara, a tak naprawdę współpracująca z agentami młodo wyglądająca 18-latka, wysiadła z tramwaju. A zaraz za nią kilku mężczyzn, co pewnie spłoszyło zwyrodnialca. 36-latek mógł przeczuwać, co się stanie i ruszył biegiem przez park. Natychmiast w pościg za nim rzucili się detektywi. Przebiegli około 150 metrów, dopadli 36-latka i powalili go na ziemię. Z siłą byka szarpał się, próbował wyrwać, ale czterech mężczyzn przyparło go do ziemi i założyło na przeguby kajdanki. - Panowie. proszę... panowie, wypuśćcie mnie, nic nie zrobiłem - próbował się tłumaczyć. - Pomyliłem się, myślałem, że ma 15 lat... - dodał za chwilę. Nikt nie dał wiary jego wyjaśnieniom i za chwilę został przekazany policji, która zabrała go na komendę przy ulicy Żytniej. - Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia sprawy - powiedziała nam podkom. Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji na Woli. Jeśli usłyszy zarzuty, za uwiedzenie małoletniego przez internet grożą mu nawet 3 lata odsiadki.