Te makabryczne sceny rozegrały się w kamienicy przy pl. Hallera około godz. 21.30. Anna O. (75 l.) dopiero co wyleczyła się z kontuzji barku i postanowiła pierwszy raz od tygodni wyjść na spacer z suczką Roksi (7 l.). Kobieta wsiadła z pupilką do windy na 6. piętrze, jednak na 5. ktoś ją zatrzymał, otworzył drzwi i oblał starszą panią.
- Usłyszałam przeraźliwy krzyk. Podbiegłam do windy i zobaczyłam Anię, której cała twarz była poparzona, a ubranie dosłownie się na niej gotowało - opowiada Magdalena G. z mieszkania obok.
Zobacz: Szok! Zabił ukochaną za kromkę czerstwego chleba
- Miała szczęście, że jestem pielęgniarką. Opatrzyłam ją i wezwałam pogotowie. Nie wiem, czym została oblana, ale nawet ściągając z niej kurtkę, poparzyłam sobie ręce! - opowiada przerażona sąsiadka. Poszkodowana została zaintubowana i przewieziona do szpitala przy ul. Szaserów. Lekarze wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną. Policja rozpoczęła poszukiwania sprawcy.
- Sprawdzamy zapis z monitoringu z windy oraz okolicy, który może nam pomóc w ustaleniu jego lub jej rysopisu - mówi st. asp. Mariusz Mrozek z policji. Tymczasem mieszkańcy budynku prowadzą osobne śledztwo i mają już swoją teorię. - To musiał być ten bandzior, z którym zadarłyśmy - mówi pani Magdalena. Chodzi o Macieja M. (46 l.), który dwa lata temu zaczął prowadzać się z ich sąsiadką Agnieszką. Mężczyzna ubliżał starszym lokatorkom bloku, a pani Magdalenie wielokrotnie groził, że ją zabije. Kobieta miała świadków, więc sprawa trafiła do sądu. - Myślę, że to ja miałam być ofiarą, ale sprawca się pomylił - mówi pani Magda. Mężczyzna był już karany za rozboje, kradzieże oraz handel narkotykami.