- Mój synek cierpi na porażenie splotu barkowego. Wymaga systematycznej rehabilitacji. Do szpitala przyjeżdżamy kilka razy w roku. Nie wiem, gdzie będziemy się leczyć, jeśli klinika zostanie zlikwidowana - przyznaje z niepokojem mama 2,5-letniego Jasia, Grażyna Kopaczewska (28 l.), spod Grójca. Pełni obaw są także inni rodzice. Ponad 1000 osób podpisało już petycję w obronie podwarszawskiej kliniki. List ma niedługo trafić na biurko marszałka Adama Struzika (57 l.), który chce połączyć placówki.
Przeczytaj też: Warszawa. Marszałek Adam Struzik zostaje, Elżbieta Lanc przychodzi
Dyrektor szpitala w Dziekanowie Leśnym Barbara Kulis na razie zarządza nim zgodnie z planem zaakceptowanym przez urząd, gdy półtora roku temu objęła stanowisko. - Zarząd województwa nie przedstawił nam jeszcze szczegółowej koncepcji połączenia placówek - przyznaje. Urzędnicy dzięki fuzji chcą rozwiązać problemy finansowe obu klinik. Dług szpitala w Dziekanowie Leśnym sięga 50 mln zł, a przy ul. Niekłańskiej - 30 mln zł. - Wspólne przetargi na zakup sprzętu medycznego, mediów czy leków pozwolą wygenerować dodatkowe oszczędności - przekonuje Marta Milewska, rzecznik urzędu marszałkowskiego.
Na razie władze urzędu przedstawiły tylko wstępny zarys połączenia szpitali. Klinika przy ul. Niekłańskiej miałaby służyć dzieciom w nagłych przypadkach, a do placówki w Dziekanowie Leśnym mali pacjenci trafialiby na planowe przyjęcia. Pod uwagę brana jest też koncepcja rozszerzenia rehabilitacji w podwarszawskim szpitalu. A z czasem przekształcenie go w zakład opiekuńczo-leczniczy lub hospicjum. - Jakakolwiek nowa działalność będzie zależała od kontraktu z NFZ - zaznacza rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. Ostateczną decyzję w sprawie połączenia obu placówek podejmą radni województwa najprawdopodobniej we wrześniu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail