To prawdziwy pokaz urzędniczej bezradności! Tramwajarze od trzech lat obiecują mieszkańcom Bemowa budowę torów wzdłuż ulicy Powstańców Śląskich. Dwukilometrowy odcinek miałby połączyć północ i południe dzielnicy. Sprawa utknęła na poziomie dokumentacji, bo trzeba było zmienić projekt i uzyskać nowe pozwolenia. Od 2010 roku, kiedy ogłoszono budowę, nie powstał nawet metr torowiska!
- Tory między Górczewską a Radiową bardzo by się przydały. Dziś żeby dojechać do ratusza z Nowego Bemowa, trzeba się przesiadać dwa razy! - mówi Tomasz Karkosa (19 l.), student. Zdają też sobie z tego sprawę urzędnicy, ale działać za wiele w tej sprawie nie działają. W 2010 roku Tramwaje Warszawskie ogłosiły przetarg. Wygrało je konsorcjum firm ZUE i Tor-Kar-Sson, które za blisko 40 mln zł miało wybudować nowe torowisko. Ale nie wbito nawet łopaty, bo podczas spotkań z miejskim inżynierem ruchu Januszem Galasem (56 l.) okazało się, że pracy jest dużo więcej, niż zakładano. Projekt, który mieli tramwajarze, był sprzed 10 lat i nie zakładał drogi ekspresowej S8, która biegnie pod przyszłym torowiskiem. Urzędnicy musieli zdobyć nową decyzję środowiskową i nowe pozwolenie na budowę. W międzyczasie zwycięzca przetargu wycofał się z inwestycji.
Według urzędników ta parodia ma się niebawem zakończyć. - Chcemy w czwartym kwartale tego roku rozpisać nowy przetarg i wybrać wykonawcę - mówi Michał Powałka (30 l.), rzecznik Tramwajów Warszawskich. Kiedy rozpoczną się prace? - Chcemy je zacząć i skończyć w 2014 roku - mówi rzecznik. Zakładając, że według wcześniejszych obietnic inwestycja miała potrwać 15 miesięcy, tramwajarze mogą mieć z tym spory problem. - Ciężko wierzyć w kolejne zapewnienia, skoro do tej pory jeszcze nic nie zrobiono - mówi pan Tomasz Karkosa.