Pan Paweł miał wczoraj po południu umówione badanie rezonansem magnetycznym w Wojskowym Instytucie Medycznym przy Szaserów. W tym roku zrobił je już na dwa odcinki kręgosłupa, ten został ostatni. - Byłem wcześniej zapisany. Jakież było moje zdziwienie, gdy pani przyjmująca na badanie stwierdziła, że muszę przyjść... w innym terminie, bo wcześniej mój lekarz powinien zmienić datę na skierowaniu - opowiada pacjent.
Zobacz też: Bartosz Arłukowicz. Dla pacjenta OCHŁAPY, dla ministra FRYKASY
Skierowanie było z grudnia 2013 r. Wystawione jednego dnia na wszystkie trzy rodzaje rezonansu. Wcześniejsze badania kręgosłupa na podstawie tego skierowania lekarze wykonali temu pacjentowi bez problemów. O co poszło zatem tym razem? - Usłyszałem, że szpital nie będzie mógł rozliczyć się z NFZ. To jakiś absurdalny przepis. Ja nie jestem posłańcem, żeby biegać bez sensu po zmianę daty. Zgodnie z przepisami skierowanie jest ważne rok. I na tej podstawie twardo domagałem się zbadania. Zapowiedziałem, że nie wyjdę z poczekalni - relacjonuje Paweł Wiśniewski. Na to lekarze zagrozili wezwaniem ochrony i wyprowadzeniem go siłą. Zmienili front dopiero, gdy na ich oczach... zaczął dzwonić do "Super Expressu".
Po kwadransie recepcjonistka oświadczyła, że jednak pacjent będzie dziś zbadany. Zatem skierowanie nagle przestało być nieaktualne? Powodów tej zmiany zdania nie chciała jednak wyjaśnić dziennikarzowi "Super Expressu". - Wszystko wyjaśniłam temu panu. Nie mam czasu. Ja pracuję - rzuciła odpychająco. A rzecznik szpitala nie odbierał wczoraj telefonu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail