Konrad Kukułka (36 l.) przeciwko urzędniczej bezmyślności protestuje od trzech lat. Wtedy dowiedział się, że funkcjonująca przy Marsa hurtownia elektryczna, którą prowadzi, może zbankrutować.
- Takich ludzi wokół jest wielu. Przez to, że urzędnicy mają nas gdzieś, pracę może stracić nawet 200 osób - żali się "Super Expressowi".
Chodzi ciągle po porady do prawników, projektantów i samorządowców, chce ratować swój i innych biznes. Wszyscy przyznają, że można by pójść na rękę mieszkańcom i postawić ekrany przezroczyste i tak zmienić projekt, aby nie tracili na tym obywatele. Ale do tego potrzeba dobrej woli. A urzędnicy zasłaniają się przepisami i powtarzają wciąż, że jak coś jest w projekcie, to jest i koniec. A jak wiadomo urzędniczy opór jest często nie do przejednania.
- Jeżeli uleglibyśmy namowom mieszkańców i ustawili ekrany przezroczyste, to nadzór budowlany nie wydałby zgody na ich użytkowanie. Pełne ekrany są bowiem wpisane w decyzję środowiskową - tłumaczy Małgorzata Gajewska (47 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.
Rzeczniczka przyznaje, że ZMID nie jest zwolennikiem stawiania ekranów, ale to nie drogowcy o tym decydują. Zgody na zmianę projektu, który zakładałby możliwość wjazdu na teren siedziby szeregu firm przy Marsa, również nie ma. - Inżynier ruchu by się na to nie zgodził - ucina krótko rzeczniczka.