Protest mieszkańców Radiowa przyniósł pierwsze efekty. Wysypiskiem śmieci na granicy Bielan, Bemowa i Starych Babic zainteresowali się radni miasta i dzielnicy Bielany. - Dziś nie wiemy, co tu może być wywożone, do kiedy i na jakiej podstawie. Poprosimy o dokumenty. Omówimy sprawę na specjalnym posiedzeniu komisji ochrony środowiska - zapowiada radny miasta Dariusz Figura (47 l.), przewodniczcy tej komisji. Na Bielanach planowana jest specjalna sesja rady.
ZOBACZ: Warszawa. Góra śmieci w Lesie Kabackim
Prezydent Warszawy Hanna Gonkiewicz-Waltz (61 l.) w 2006 roku obiecała, że wysypisko w Radiowie zostanie zamknięte. - Mój znajomy, który chciał kupić w tej okolicy dom, jeszcze niedawno został zapewniony w urzędzie, że wysypisko jest już nieczynne. I patrzył na mnie jak na szaleńca, gdy mówiłam, że tam nadal wjeżdżają śmieciarki - relacjonuje Agnieszka Pawica (44 l.), mieszkanka ul. Arkuszowej.
MPO przedłużono zgodę na wywożenie śmieci do końca grudnia 2016 roku. Na 150 tys. ton rocznie.
- Nie wywozimy tam odpadów zmieszanych. Tylko te po mechaniczno-biologicznym przetworzeniu, resztki po sortowaniu oraz ziemię, kompost i gruz - przekonuje rzeczniczka MPO Joanna Mroczek. Mieszkańcy widzą jednak co innego. - Wjeżdża tu śmieciara, wyrzuca lekko rozdrobnione odpady i przysypuje to natychmiast ziemią. Na papierze wszystko jest w porządku. A nam tu śmierdzi! - denerwuje się Maciej Olszewski (47 l.) z ul. Arkuszowej.
ZOBACZ: Warszawa: Nie chcemy góry śmieci!
Coś jest na rzeczy. Reporterzy "Super Expressu" kilka dni temu widzieli pracowników wysypiska, którzy chodzili po świeżej hałdzie i ręcznie wyciągali ze zwałów śmieci plastikowe reklamówki i worki. Zazwyczaj wiatr je zwiewa i zostawia na drzewach w pobliskim lesie. Niepokoi też wycięcie sporej części tego lasu wokół górki. Mieszkańcy boją się, że MPO zrobiło miejsce na kolejne hałdy śmieci. Spółka tłumaczy, że to efekt przygotowywania terenu pod planowany tam stok narciarski.
Mieszkańcy chcą natychmiastowego zakończenia eksploatacji górki. Prezydent stolicy żadnych radykalnych decyzji wydawać jednak nie zamierza.