Robert S. pseudonim "Śledź" w wolnym czasie pomiędzy kolejnymi wymuszeniami odwiedził salon tatuażu. Gdy siedział wygodnie na fotelu podczas zabiegu, pojawiła się tam policja. - Był bardzo zaskoczony, że udało się go odnaleźć - mówi jeden z policjantów znających sprawę. "Śledź" od kilku miesięcy był poszukiwany, bo unikał aresztu za usiłowanie rozboju. Usłyszał wyrok trzech lat więzienia, odwołał się, ale na rozstrzygnięcie miał czekać w areszcie, do którego się nie stawił. Dlatego musieli namierzyć go policjanci.
Zobacz:Pokroił wędlinę, a potem kolegę
38-letni "Śledź" ma grubą kartotekę. W światku przestępczym uchodzi za jedną z ważniejszych postaci w grupie markowskiej. Gang specjalizował się w wymuszeniach haraczu od przedsiębiorców. Gangsterzy byli wyjątkowo brutalni i bezwzględni. Wiele lat temu, kiedy działali najaktywniej, nie mieli oporów, by podpalać hurtownie i magazyny przedsiębiorców, którzy nie chcieli płacić.