Pod koniec stycznia spod bloku na Mokotowie zniknęła toyota yaris. Policjanci ustalili, że związek z tym zdarzeniem może mieć dwóch mieszkańców powiatu wołomińskiego. - Adam P. i Robert B. byli już zatrzymywani za kradzieże samochodowe, specjalizowali się właśnie w toyotach yaris. Ostatnio złapaliśmy ich w grudniu ubiegłego roku - mówi nadkom. Magdalena Bieniak z mokotowskiej komendy. Funkcjonariusze z "samochodówki" dotarli do dziupli w miejscowości Zagościniec. W garażu w pocie czoła pracował Grzegorz B. (27 l.). - Mężczyzna rozkręcał elementy karoserii toyoty. Pojazd miał już zdemontowane wszystkie drzwi, tylną klapę bagażnika oraz przednią pokrywę silnika - mówi nadkom. Bieniak.
Zobacz: Wygłodniali złodzieje napadli na bar. Zdemolowali lokal i ukradli jedzenie!
Kryminalni nie potrzebowali wiele czasu, aby w ich rękach znaleźli się podejrzani o kradzież tego pojazdu, czyli Adam P. i Robert B. - Mężczyźni przyznali się do dziesięciu zarzutów kradzieży samochodów i dobrowolnie poddali karze - zdradza policjantka. Złodziejom grozi blisko dwuletni pobyt za kratami.
Polecamy: SZOK! Złodzieje części ukradli dilerowi kilkadziesiąt kół z nowych aut - FOTO
W stolicy każdego dnia z ulic znika 7-8 pojazdów. W ubiegłym roku złodzieje ukradli 2775 aut, w większości japońskich marek. - Największą "popularnością" cieszą się toyoty, mazdy i hondy, a dopiero później volkswageny i rzadko mercedesy. Większość z nich jest rozmontowywana na części i sprzedawana na czarnym rynku. Jednak dzięki likwidacji dziupli wiele z nich udaje się odzyskać - mówi podkom. Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Czytaj także: Złodzieje wyłudzili 60 mln zł! Gigantyczna suma kradzieży metodą "na wnuczka i policjanta"!