Blamażu nie było. Wojewoda zajął trzecie miejsce, wyprzedzili go tylko jego podwładni z biura - Krzysztof Orzechowski i Jolanta Karpińska. Za to stawianie przecinków Jacek Kozłowski ma opanowane do perfekcji. - Nie zrobił żadnego błędu interpunkcyjnego - pochwaliła prof. Katarzyna Kłosińska, sekretarz Rady Języka Polskiego, która przygotowała tekst dyktanda.
- Moja mama całe życie pracowała w wydawnictwie. Jako dziecko pomagałem jej w korekcie książek. To procentuje - mówił wojewoda.
Urzędnicy w tekście składającym się z trzech długich zdań musieli poradzić sobie m.in. z pisownią słów: wideokonferencja, geochemik, biogaz, cywilnoprawny czy formalnoprawny, abiudykacja czy wyrazami zakończonymi na -stwo, jak krzywoprzysięstwo, prawodawstwo, członkostwo, myślistwo i rybołówstwo.
PRZECZYTAJ: Warszawa. Urzędnicy wyrzucą nas ze szkoły
Wojewoda Kozłowski jest inicjatorem pionierskiego projektu walki z urzędniczą nowomową i pseudonaukową zawiłością w oficjalnych pismach. Od dwóch lat językoznawcy analizują wybrane pisma urzędników, sugerują skracanie zdań i zwracają uwagę na poprawną polszczyznę.