Krzysztof Strzałkowski został namaszczony przez partię jako ten, który do jesiennych wyborów samorządowych ma naprawić wizerunek władz w tej dzielnicy i zrobić porządek po tzw. aferze bemowskiej. Rozpętał ją były wiceburmistrz Paweł Bujski (39 l.), oskarżając współpracowników o mobbing, prywatę czy tolerowanie fikcyjnych umów, co uruchomiło falę dymisji. Ze stanowiska odszedł m.in. wiceprezydent stolicy i były burmistrz Jarosław Dąbrowski (39 l.), rezygnację złożył dotychczasowy burmistrz Albert Stoma. Prezydent stolicy i szefowa warszawskiej PO Hanna Gronkiewicz-Waltz (62 l.) zdecydowała, że niemal całkowicie wymieni władze dzielnicy.
Zobacz: Warszawa. Załatają dziury w parku Skaryszewskim
Nie było łatwo. Wybór w "łapance" padł na Strzałkowskiego, z grona zaufanych posła Andrzeja Halickiego, szefa mazowieckiej PO. Dotychczas zajmował się m.in. polityką społeczną i infrastrukturą na Mazowszu, z wykształcenia jest politologiem. Pochodzi z Zielonki. Byłym burmistrzem Zielonki jest też kandydat na wiceburmistrza Bemowa Adam Łossan. W zarządzie dzielnicy zostanie tylko dotychczasowy wiceburmistrz Marek Karpowicz. Strzałkowski, by przejść na Bemowo, będzie musiał zrezygnować z funkcji wicemarszałka. - To nie jest degradacja. Lepiej być głównym szefem w dzielnicy niż wiceszefem na Mazowszu, którym niepodzielnie i tak rządzi marszałek Adam Struzik - słyszymy od działaczy PO. Dziś po południu radni mają wybrać nowe władze oficjalnie na sesji.