Po raz pierwszy w historii Wietnamczycy mieszkający w stolicy zdecydowali się na start w wyborach samorządowych! Nga Phan Vien (22 l.) chce być radną dzielnicy na Ochocie, Ton Van Anh (35 l.) i Ngo Van Tuong (50 l.) walczą o mandaty radnych miasta.
Ostatnio wstawiła się w jednej z ochockich szkół za rodzicami wietnamskich dzieci
Chcą pokazać, że Warszawa jest wielokulturowa. Nga mówi po polsku tak pięknie i bez akcentu, że trudno uwierzyć, że jest Wietnamką. Czuje się warszawianką. Urodziła się w Rosji, w wieku kilku miesięcy przyjechała z rodzicami do Polski. Studiuje prawo na UW, pomaga emigrantom. Ostatnio wstawiła się w jednej z ochockich szkół za rodzicami wietnamskich dzieci. Nie przychodzili na wywiadówki, bo nie rozumieli, co nauczyciele do nich mówią, a na tłumacza szkoły nie było stać. Niektórzy przychodzili z dziećmi w roli tłumaczy. - A przecież na wywiadówce nie o to chodzi, by rozmawiać z dziećmi. Próbujemy zorganizować asystenta kulturowego. Tam, gdzie są klasy nawet z połową wietnamskich dzieci, jest to uzasadnione - mówi Nga Phan Vien.
Nie chce być kojarzona wyłącznie z mniejszością wietnamską i problemami migrantów. - Chodzi o asymilację. Pojęcie "Polak pochodzenia wietnamskiego" w Warszawie jeszcze nie funkcjonuje, a jest nas coraz więcej - mówi Nga. Na Ochocie chce walczyć o utrzymanie bazaru Banacha, remont pl. Narutowicza czy budowę Centrum Reduty Ordona.
Zobacz też: Warszawa: UKRADŁ złoty łańcuszek staruszce i zniknął!
Jej cele to obniżka czynszów w miejskich lokalach i troska o bezkonfliktowe ożywianie brzegów Wisły.
- Pewne problemy są uniwersalne. Nam też zależy na ładnej Warszawie, równych chodnikach i ulicach z fajnymi knajpami, a nie tylko bankami - dodaje Ngo Van Tuong. Jest tłumaczem. W stolicy od 20 lat mieszka w blokowisku, działa w spółdzielni mieszkaniowej i komisji dialogu społecznego. Z kolei Ton Van Anh, socjolog i dziennikarka, współtwórczyni polsko-wietnamskiego portalu wolnościowego, uznana za "wroga ambasady komunistycznego Wietnamu", jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Wolnego Słowa. - Historie Polski i Wietnamu mają wbrew pozorom wiele wspólnego - ocenia. Jej cele to obniżka czynszów w miejskich lokalach i troska o bezkonfliktowe ożywianie brzegów Wisły.
Wszyscy startują z list Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Liderzy WWS mówią o nich "nasza sekcja wietnamska". Dlaczego ten komitet? - Lokalne wybory powinny być niepolityczne, w których startują lokalni działacze, a nie ludzie wskazani przez partie - ocenia Ton Van Anh.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail