Duży problem mają mieszkańcy budynku przy ul. Stanisława Augusta na Pradze-Południe. Ich kamienicy nie ma w ogóle w spisie nieruchomości obsługiwanych przez firmę Lekaro. Przejął ją nowy właściciel, który choć powinien, jeszcze nie zadeklarował, czy mieszkańcy segregują śmieci. Pojemniki na podwórku pękają w szwach, a śmieciarki omijają nieruchomość. Mieszkańcy nie kryli radości, gdy razem z ekopatrolem zawitał do nich wiceprezydent. - Nie mamy już siły. Mieszkamy tu, płacimy opłaty, a jakbyśmy byli niewidoczni - skarżyła się Grażyna Rybarczyk (60 l.). - Rozmawiamy z dzielnicą, ale nie ma efektów i nadal nie wiemy, co robić - dodała. - Wszyscy mieszkańcy powinni indywidualnie wypełnić deklaracje śmieciowe - poradził Jarosław Dąbrowski. Obiecał też zainterweniować w sprawie opróżnienia pojemników. I pomóc rozwikłać konflikt z właścicielem bloku.
Czytaj: Warszawa. Zasypały nas śmieci!
Zaskoczony wizytą wiceprezydenta był Wiesław Mogiła (54 l.) z ul. Igańskiej. Jego dom też firma Lekaro zgubiła ze spisu. - Nazbierałem już kilka worków butelek, ale nie wiem, kiedy je wystawić. Na infolinię miejską 19115 zgłaszałem już trzykrotnie ten problem i moja sprawa ma ciągle status "nowy". Czy po wizycie prezydenta będą mogli już zmienić go na "stary" lub "załatwione"? - spytał ironicznie.
Kolejna wizyta - ul. Admiralska i kolejna altanka zasypana po dach. Mieszkańcy twierdzą, że firma Lekaro zna posesję, bo przyjeżdża tu od lat. Dlaczego tym razem nie wywozi śmieci? - Zagadka. Trzeba wyjaśnić - konkluduje wiceprezydent. Ale ocenia pracę firm nieźle. - W porównaniu z tym, co było jeszcze tydzień temu, jest lepiej. Choć wciąż zdarzają się nieprawidłowości, wierzę, że wkrótce firmy dotrą wszędzie tam, gdzie powinny - mówi.
Zadowoleni są też mieszkańcy bloków przy pl. Hallera, gdzie jeszcze w środę piętrzyła się góra zapomnianych śmieci. Wczoraj było czysto. Po naszej interwencji Lekaro opróżniło pojemniki. Obiecało tak zrobić również z namierzonymi wczoraj śmieciami.
- Tak powinno być zawsze, a nie dopiero po przyjeździe dziennikarzy - chwaliła Katarzyna Leończuk (33 l.), mieszkanka bloku przy pl. Hallera.