Wszystko już jasne. Urzędnicy z Ratusza nie potrafili poprawnie przygotować zapisów najważniejszego przetargu ostatnich lat. Dowód dała wczoraj Krajowa Izba Odwoławcza - wypunktowała aż kilkanaście poważnych błędów w dokumentacji, która posłużyć miała do wyboru odbiorców naszych śmieci. Nakazała też miastu poniesienie 74,4 tys. zł kosztów procesu.
Obowiązek wskazania umów z konkretnymi zakładami odbioru śmieci, niewystarczające kryteria oceny ofert, niewskazanie ilości odpadów do odbioru i liczby pojemników do podstawienia - to tylko niektóre z wytkniętych błędów. KIO nakazała też zmianę gigantycznych kar umownych, którymi za nierzetelność chciało karać wykonawców miasto. - Zamawiający nadużył swojego prawa podmiotowego, ustalając ich wysokość - uzasadniała przewodnicząca składu KIO Anna Packo.
Przetarg zaskarżyły cztery zajmujące się odpadami firmy - Byś, Partner, Remondis i Sita - których przedstawiciele nie kryli wczoraj zadowolenia z orzeczenia. - Zamawiający myślał, że żyjemy w republice bananowej, ale prawo stanęło na wysokości zadania - mówi ostro Grzegorz Czechoński, dyrektor zakładu Remondis na Siekierkach. - Miasto miało dwa lata na przygotowanie tego systemu, a wypuściło nie specyfikację, tylko gniota, który otwarcie preferował jedynie miejską spółkę. Takie orzeczenie było więc do przewidzenia - dodaje.
Niestety, nie dla Ratusza, którego przedstawiciele nie kryli wczoraj... zdziwienia i irytacji. - Chcieliśmy zapewnić najlepszy i najbardziej ekologiczny sposób zagospodarowania odpadów. Być może przetarg, w którym jedynym kryterium byłaby cena, spełniłby swoją rolę - ironizował Piotr Karczewski, dyrektor miejskiego biura gospodarki odpadami komunalnymi. Pytany o to, co czeka po 1 lipca warszawiaków, przyznał, że... sytuacja jest trudna. - Musimy wypełnić wolę Izby i pomyśleć nad zabezpieczeniem odbioru śmieci do czasu rozstrzygnięcia przetargu. W ciągu kilku dni zapadnie decyzja - dodał. Opcji jest co najmniej kilka. Choćby zlecenie z wolnej ręki dla MPO czy obarczenie miasta kosztami odbioru śmieci, który zorganizują sobie mieszkańcy.