„Super Express”: - Szymon Hołownia zaszczepił się, korzystając z okienka, które otworzył w programie szczepień rząd. Spotkała go za to krytyka. Zasłużona?
Jakub Majmurek: - Nie wydaje mi się, by była zasłużona. Skorzystał z oficjalnej procedury, która była dostępna dla wszystkich, którzy o niej wiedzieli. Nie wykorzystał swojej pozycji i znajomości, by wepchnąć się do kolejki. Zaszczepił się w dostępnym terminie. Oczywiście, można mieć wątpliwości, czy kolejność szczepień i szerokie ich otwarcie było słuszne, czy nie, ale to nie są pytania do Hołowni, ale do rządu.
- Ktoś może pomyśleć, że to skoro to polityk, to wyszedł z założenia, że mu się należy, więc może to negatywnie odbić się na jego popularności.
- Nie jest to, moim zdaniem, coś, co powinno go jako polityka dyskwalifikować. Nie będzie to jego Madera i nie podzieli przez tę sprawę losu Ryszarda Petru. Nie jest to też sprawa porównywalna do tej z początku roku, kiedy celebryci i milionerzy szczepili się w szpitalu, udając personel medyczny. Tym bardziej, że Polacy niezbyt chętnie się szczepią, zostają szczepionki, które nie zawsze można zagospodarować. Lekarze szukają chętnych, żeby je wykorzystać. Tworzenie moralnej presji nie jest mądrym posunięciem. W naszym interesie jest to, by zaszczepiło się jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie. Szybkość szczepienia powinna mieć jednak priorytet.
Rozmawiał Tomasz Walczak