Beata Szydło w Radzie Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu to było spore zaskoczenie. - Dziękuję premierowi Piotrowi Glińskiemu za powołanie w skład Rady Muzeum przy Auschwitz Museum. Ta społeczna funkcja jest dla mnie, mieszkanki Ziemi Oświęcimskiej, zaszczytem i wielkim obowiązkiem - pisała była szefowa rządu na Twitterze. Niestety dla Szydło, od razu po tej nominacji wybuchła awantura. Z nowej roli europosłanki PiS zadrwił m.in. filozof Jan Hartman, przy okazji Beata Szydło została nazwana... "Becią". Później z zasiadania w Radzie Muzeum Auschwitz zrezygnował prof. Stanisław Krajewski. "Dzisiaj dowiedziałem się (z prasy), że zostałem powołany na kolejną kadencję (2021–2025) do Rady przy Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Wyraziłem kiedyś na to zgodę, będąc w kontakcie z dyrekcją Muzeum. Jednak okazało się, że tym razem obok osób zajmujących się tematyką dotyczącą obozu znalazła się tam p. Beata Szydło. Rozumiem to jako upolitycznienie Rady. W takiej sytuacji nie widzę dla siebie możliwości funkcjonowania w jej ramach. Rezygnuję zatem z członkostwa w tej Radzie" - oznajmił w specjalnym liście opublikowanym w "Gazecie Wyborczej"
ZOBACZ TAKŻE: Beata Szydło świętuje 58. urodziny! Przypominamy początki jej kariery
Wydawało się, że koniec zamieszania w sprawie zasiadania Beaty Szydło w Radzie Muzeum Auschwitz jest bliski. Wygląda jednak na to, że rezygnacja Krajewskiego wywołała efekt domina. Bartłomiej Kuraś z "GW" poinformował, że z zasiadania w Radzie zrezygnował sam Marek Lasota, czyli dyrektor Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Oprócz niego zrezygnowała także Krystyna Oleksy. Dla Beaty Szydło taka sytuacja musi być wyjątkowo niezręczna. Przypomina ona nieco przyjęcie, na którym po przyjściu kolejnego gościa, inni nagle w popłochu wychodzą z imprezy, Co teraz zrobi była premier? Na pewno może liczyć na wsparcie Piotra Glińskiego, który przecież przez ponad dwa lata był podwładnym Szydło w rządzie. Był może teraz razem opracują taktykę, która pomoże wyjść z tego kryzysu.