Kamila Biedrzycka: Czy areszt tymczasowy, który trwa 9 miesięcy, to normalna sytuacja?
Zbigniew Ćwiąkalski: Są takie sytuacje, w których areszty tymczasowe trwają jeszcze dłużej, nawet po 2-3 lata. Trzeba tylko rozróżnić o jakie przestępstwa chodzi. Jeśli mamy do czynienia z zabójcą i czysto kryminalnym przestępstwem, to wiadomo, że to trwa często aż do wyroku. Ale w sprawach gospodarczych tak długi areszt tymczasowy na ogół nie ma uzasadnienia, dlatego, że tam materiały są już zebrane wcześniej, także – zapewne w tym przypadku – z podsłuchów. W związku z tym 9 miesięcy to bardzo długo. Ale w ostatnich czasach liczba aresztów tymczasowych znacznie wzrosła.
- I to świadczy o nieudolności prokuratury?
- To byłaby za prosta odpowiedź. Na pewno wszystkie postępowania się wydłużyły, zarówno w sprawach gospodarczych, jak i karnych. Po drugie, instruowana w taki, a nie inny sposób prokuratura bardzo często występuje o areszt tymczasowy tam, gdzie nie ma potrzeby.
- Minister sprawiedliwości i prokurator generalny mówi wprost, że jeśli sąd nie cofnie decyzji ws. aresztu dla Sławomira Nowaka, to on ujawni materiały ze śledztwa. Może to zrobić?
- Po zmianie ustawy o prokuraturze w 2016 r., można ujawnić wszystko, w dowolnym momencie. Tyle że to jest nierówna gra, bo prokuratura może ujawnić co chce i komu chce, a obrońcy i sam podejrzany nie mogą tego zrobić, bo odpowiadaliby karnie za ujawnienie informacji z postępowania przygotowawczego. Szantażowanie sądu w ten sposób jest niedopuszczalne – że jeśli sąd nie zastosuje ponownie aresztu, to ja ujawnię materiały. Na tym właśnie dziś polega reforma wymiaru sprawiedliwości! Sędziowie mają orzekać tak, jak życzy sobie tego prokuratura. Na tym ma polegać domknięcie reformy sądownictwa. Sędziowie mają być wykonawcami poleceń prokuratury, a nie być niezawiśli.
- Sławomir Nowak powiedział, że mógł się skontaktować z rodziną – nawet telefonicznie – dopiero po 7 miesiącach aresztu. To normalne postępowanie?
- To jest, niestety, pewna taktyka postępowania prokuratury w sprawach, w których zależy jej na tym, żeby osłabić psychikę podejrzanego. Z Tomaszem Komendą było bardzo podobnie – też dostawał odmowy widzeń z najbliższą rodziną. Chodziło o to, żeby odnieść sukces, żeby się przyznał i ujawnił innych sprawców. To pewien element nacisku psychicznego. Nie da się tego uzasadnić względami postępowania przygotowawczego i taktyki procesowej. Chodziło o to, żeby Nowaka podłamać psychicznie.
- Sprawa Nowaka jest dla rządzących środkiem do celu pt. „Tusk za kratkami”?
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nie mam takiego odczucia. Wystarczy przypomnieć, co politycy PiS mówili wcześniej. Gdy Donald Tusk po raz drugi kandydował na szefa Rady Europejskiej, to Jarosław Kaczyński ostrzegał kanclerz Merkel, że może on stanąć pod zarzutami popełnienia przestępstwa. Polowanie na Donalda Tuska jest więc raczej oczywiste. Nie było lepszej postaci do wykorzystania, jak Sławomir Nowak. Liczyli, że coś powie, ale jak widać, te nadzieje okazały się płonne.