O skardze na dr. Pawła Grzesiowskiego szeroko informowaliśmy. P.o. głównego inspektora sanitarnego nie spodobały się niektóre z poglądów głoszonych przez immunologa. Krzysztof Saczka uznał, że Grzesiowski deprecjonuje działania GIS itd., co w ocenie pełniącego obowiązki zasługuje na to, by doktora pozbawić prawa do wykonywania zawodu. Dwoma kolejnymi lekarzami, którzy mają wstawić się przed NROZ (taka jest procedura) są 33-letni, reumatolog i popularyzator wiedzy szczepionkowej, Bartosz Fiałek oraz oraz znacznie starszy i bardziej utytułowany alergolog i internista, prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski. Dr Fiałkowi skarżący zarzuca, że mając liczne grono odbiorców, podawał informacje o wątpliwościach w stosunku do szczepionki AstryZeneki, czym naraził itd. Młody lekarz (w przeszłości stawał już przed sądem lekarskim za... działalność związkową) niczego nie zmyślał, tylko cytował dane z zagranicznych, naukowych źródeł.
Z prof. Rutkowskim sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż jest współautorem listu (z listopada 2020 r.) do ministra zdrowia ws., jak sam to określił, „bezzasadnych działań rządu dotyczącej walki z epidemią”. Zwolennicy owych lekarzy uważają za prześladowanych. „Wezwanie w celu złożenia wyjaśnień, to nie sprawa sądowa i wcale taką się nie musi skończyć, ponieważ NROZ może umorzyć postępowanie. No chyba, że wszyscy już myślą , że jest tak jak w obecnym wymiarze (nie)sprawiedliwości - sprawa u prokuratora, to tak jakby już zapadł wyrok skazujący” – pisze jeden z komentujących skargę na prof. Rutkowskiego.
Słuszność tego laickiego poglądu potwierdza nam dr n. med. Maciej Hamnkiewicz (od 2010 do 2018 r. był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej). – Rzecznik odpowiedzialności zawodowej ma trzy miesiące na podjęcie decyzji: czy nadać sprawie dalszy bieg, czyli skierować do sądu lekarskiego, czy też ją umorzyć. Każda skarga musi być udokumentowana i poddana głębokiej analizie. Lekarz ma obowiązek głosić poglądy zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej. Jeśli będzie upowszechniał racje niezgodne z taką wiedzą, to działa na niekorzyść pacjentów. Powtarzam: nie wystarczy napisać wniosek o pozbawienia lekarza prawa wykonywania zawodu. Musi być jeszcze na tyle udokumentowany, by rzecznik odpowiedzialności z pełnym przekonaniem mógł go skierować do sądu lekarskiego. Do 2018 r. na mocy orzeczeń sądu lekarskiego prawa wykonywania zawodu pozbawiono OŚMIU lekarzy. Zresztą, w wielu krajach czegoś takiego już się nie praktykuje – podkreśla b. prezes NRL.
Zatem, aby pozbawić prawa wykonywania zawodów doktorów: Grzesiowskiego, Fiałka i Rutkowskiego rzecznik odpowiedzialności zawodowej powinien wystąpić po 3 miesiącach od złożenia skargi z wnioskiem o ukaranie lekarza do właściwego okręgowego sądu lekarskiego. Następnie postępowanie toczy się już przed sądem lekarskim jako sądem I instancji. Ukarany przez sąd I instancji lekarz ma prawo do odwołania się do sądu II instancji, którym jest Naczelny Sąd Lekarski. Wcale to nie znaczy, że lekarski „prokurator” wnioskować o to, czego domagał się w skardze skarżący. Sąd lekarski może orzec w stosunku do lekarza karę: • upomnienia; • nagany; • zawieszenia prawa wykonywania zawodu na okres od sześciu miesięcy do trzech lat oraz pozbawienia prawa wykonywania zawodu.