Beata Szydło tego nie mogła się spodziewać. Marek Sowa, który jest bratem popularnego księdza Kazimierza Sowy, nie wytrzymał i poszedł do biura polityków PiS w Oświęcimiu. Poseł Koalicji Obywatelskiej zostawił nie tylko "czek", lecz także list otwarty, m.in. właśnie do Beaty Szydło, w sprawie naboru do Rządowego Funduszu Inicjatyw Lokalnych. - Podobnie jak poprzednim razem zaledwie dwie jednostki samorządu terytorialnego otrzymały wsparcie - zaznaczył brat księdza Kazimierza Sowy. Jedną z jednostek jest bliska byłej premier gmina Brzeszcze (Szydło była burmistrzem Brzeszcz w latach 1998-2005). Łącznie na powiat oświęcimski miało przypaść 2 mln złotych. Jak wyliczył Sowa, przyznana dotacja jest niższa niż 1 proc. środków, które trafiły do Małopolski! - Zostaliśmy zwyczajnie okradzeni - ocenił bez ogródek poseł KO. - Odmawia się nam prawa korzystania z funduszy, które finansowane są z naszych podatków - dodał.
ZOBACZ TAKŻE: Marta Kaczyńska w Wielką Sobotę nakryta z mężem w lesie! Wiemy, co robili potem [ZDJĘCIA]
Brat księdza Kazimierza Sowy ostro zaatakował polityków PiS związanych z powiatem oświęcimskim. - Jesteście bardzo aktywni, zabieracie głos w różnych często marginalnych sprawach, a milczycie w sprawach fundamentalnych. Jesteście współczesnymi "Judaszami", którzy za kilka srebrników, zazwyczaj w formie posad, które otrzymaliście po linii partyjnej, zaprzedali swoją duszę - grzmiał polityk.