Strategia szczepień rządu wciąż opiera się na harmonogramie, którego jedynym kryterium jest dany rocznik. Od poniedziałku, 12 kwietnia, o termin na szczepienie będą mogli ubiegać się Polacy urodzeni w 1962 r., by do 24 kwietnia na szczepienia zapisali się wszyscy chętni powyżej 48. roku życia.
– Mamy nadzieję, że w kwietniu, najdalej w maju zakończymy możliwość rejestracji dla kolejnych roczników, a potem te szczepienia będą już absolutnie powszechne i dostępne dla każdego w różnych formach – mówił wczoraj pełnomocnik rządu ds. szczepień przeciw COVID-19 Michał Dworczyk (46 l.). – Każdy będzie mógł się zapisać w sposób dowolny, według swojego uznania, ale na to będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać – kontynuował minister odpowiedzialny za szczepienia. – Musimy uważać, by nie dochodziło do sytuacji, gdzie zamiast seniorów, szczepiłyby się osoby 20–30-letnie – zastrzegał minister.
– Teraz jak najbardziej możemy myśleć o podawaniu szczepień każdemu chętnemu niezależnie od wieku – odpowiada na łamach „Super Expressu” dr Paweł Grzesiowski (58 l.), ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19. Wtóruje mu prof. Włodzimierz Gut (69 l.), zdaniem którego lepiej szczepić chętnych z dowolnych roczników, niż dawać szczepionkom się zmarnować. – Trzeba poszerzyć możliwość rejestracji na szczepienie dla każdego chętnego – zaznacza.
– Ale nie wszyscy znajdujący się w grupie podwyższonego ryzyka otrzymali pierwszą dawkę szczepionki. Ich trzeba szczepić w pierwszej kolejności, jednak jeśli takich osób wokół nie ma, trzeba dawać każdemu, kto chce się zaszczepić – stanowczo podsumowuje dr Grzesiowski.
>>>WIĘCEJ W "SUPER EXPRESSIE"
>Polska szczepionka na COVID-19! Ma być dostępna już w III kwartale tego roku! [SZCZEGÓŁY]
>Szczepienia na koronawirusa dla 40-latków. Otwarto rejestrację. Okazało się, że to pomyłka