Mazowiecki Urząd Wojewódzki co dzień uaktualnia statystyki dotyczące obciążenia szpitali. Jednak tym razem lekarzom odczytującym dane ze strachu uginają się nogi. W całym województwie wolne są tylko dwa respiratory. Dwa respiratory na 4376 chorych, mogących w każdej chwili potrzebować tego bezcennego urządzenia zastępującego mięśnie pacjenta w pracy oddechowej. Tak było w sobotę.
Dramat rozlewa się na całą Polskę. Jerzemu Friedigerowi (71 l.), dyrektorowi Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie, z kilkuset wolnych łóżek pozostało tylko 18. – I boję się, że w ciągu trzech godzin przyjedzie tylu pacjentów, że zajmą mi ostatnie miejsca w szpitalu – mówi nam Friediger, dodając, że „sytuacja jest bardzo zła".
Na Śląsku – tragedia. 21 wolnych respiratorów na 3561 hospitalizowanych. Łóżka jeszcze są, ale często tylko w teorii. – Pod szpitalami trzeba nieraz czekać kilka godzin, by przyjęto pacjenta, bo w żadnym nie ma miejsc. Albo obsługa karetki decyduje się jechać do sąsiednich województw – do opolskiego czy nawet pod Kielce – mówi „Super Expressowi” Piotr Szwedziński, ratownik z Katowic, członek Polskiego Towarzystwa Ratownictwa Medycznego. – Słyszeliśmy o sytuacjach, w których pacjent umierał w karetce czekającej w kolejce do szpitala – mówi Szwedziński.
Ratownik donosi, że przez to, iż ambulanse czekają w kolejkach, czas na dojazd do kolejnych pacjentów wydłużył się do kilku godzin. – To nie jest tak, jak się mówi, że „służba zdrowia może zaraz paść”. Ona już padła. I oby tylko nikt z nas nie musiał się tego dowiedzieć na własnej skórze – podsumowuje dzielny ratownik.
>>>WIĘCEJ W "SUPER EXPRESSIE":
>Koronawirus. Koszmar służby zdrowia na Mazowszu. Kończą się wolne respiratory? Wojewoda tłumaczy
>Rzecznik ratusza: „Sytuacja w szpitalach to armagedon. Lekarze nie wiedzą w co włożyć ręce”
>Koronawirus. Większy lockdown i godzina policyjna na święta?! Jasne stanowisko Pawła Kowala